sobota, 31 sierpnia 2013

Audycja w lubelskim radiu eR

Ostatnio nagrywaliśmy audycje w lubelskim radiu eR, które objęło wraz z Stowarzyszenia Solidarności Globalnej patronat nad naszą pielgrzymką na Kubie.

W reportażu odniesienia do miejsc, ludzi, ich codzienności i religijności. Jak Kubańczycy przyjęli polską pielgrzymkę o jedność ich narodu, jakie znaczenie miała ta droga i jakie budziła reakcje?

Zapraszamy na reportaż,o pierwszej pieszej pielgrzymce na Kubie, niewątpliwie było to historyczne wydarzenie dla tego kraju Jego emisja już w tę niedzielę 1. września, początek tuż po godz. 19.00.


Audycji można słuchać tradycyjnie jak i przez internet pod tym linkiem  http://radioer.pl/
Już teraz można posłuchać krótkiej zapowiedzi, tego o czym będziemy mówić w niedziele.






Zapraszamy też do posłuchania audycji o nas która została wyemitowana przed naszym wyjazdem na Kube




w radiu eR

odpoczynek którego nie było

Wydawało by się że po powrocie z pielgrzymki na Kubie, jesteśmy tak zmęczeni że będziemy odpoczywać, nic bardziej mylnego, czasu na odpoczynek było zaledwie jeden dzień. Ostatnie dwa tygodnie mieliśmy dość napięte ale bardzo fajne, bo lubimy przemieszczanie się, odwiedziny przyjaciół i nieoczekiwane wyjazdy.
Na początku pojechaliśmy autostopem do Lublina, po szybkiej modlitwie do Aniołów Stróżów , zatrzymał się od razu samochód do samego Lublina, ale to nie miał być dziś nasz bezpośredni cel bo wmiędzyczasie Darwina zadzwoniła do Magdy, naszej koleżanki z Potoczka, niedaleko Janowa Lubelskiego, więc wysiedliśmy trochę wcześniej aby spotkać się na kilka godzin z Magdą, która wspaniale nas ugościła pysznym obiadkiem. Do Lublina dotarliśmy wieczorem, jak zwykle gościliśmy u księdza Mietka w Dąbrowicy.
Następny dzień to podsumowanie naszej tegorocznej pieszej pielgrzymki po Kubie.
Mieliśmy pierwszy pokaz slajdów dla bardzo wymagającej publiczności, ale też bardzo zainteresowanej i zadającej dużo pytań co lubimy, były to osoby niepełnosprawne przebywające w Dąbrowicy na wczasorekolekcjach. Wieczorem nagranie audycji w lubelskim radiu eR oraz pokaz slajdów dla pracowników radia i wolontariuszy.

Następny dzień czwartek szybki powrót dodomu tym razem komfortowo tanim busem, warto zakupić wcześniej bilet przez internet.
Spieszyło się nam bo w piątek przyjeżdżali nasi przyjaciele z Estoni pani Halina, która jest przewodniczącą Towarzystwa Przyjaźni Polsko Estońskiej organizowała ekumeniczną pielgrzymke , wśród jej uczestników byli Polacy, Rosjanie i Estończycy,katolicy i prawosławni. My zostaliśmy poproszeni o oprowadzenie grupy po Krakowie co z chęcią zrobiliśmy. Nie obyło się bez złośliwości, bo spotkani przechodnie mówili pogardliwie o naszej grupie ruscy.
A wieczorem zmęczeni ale zadowoleni ruszyliśmy dalej tym razem na wieś w Pasmo Brzanki do Żurowej gdzie przez dużą część roku mieszka nasza ciocia. Tam wypoczywaliśmy, i co wieczór było jedno z naszych ulubionych zajęć  czyli ognisko i kiełbaski.
We wtorek już musieliśmy jechać do domu bo Darwina tego dnia znowu musiała iść do pracy.
Wieczorem miła niespodzianka zadzwonił nasz przyjaciel z Warmińskiej Pieszej Pielgrzymki do Ostrej Bramy ksiądz Jacek i mówił że jest z rodzicami w Częstochowie, więc zaprosiliśmy ich do siebie.
Środe i czwartek mieliśmy wypełniony zwiedzaniem bliższej i dalszej okolicy min. obóz w Auschwitz-Birkenau i Kraków.
Czwartek był dniem wyjątkowym to  były urodziny Darwiny, która niestety nie mogła być z nami przez cały czas zwiedzania Krakowa bo miała od 14 spotkanie katechetów w Łagiewnikach.
Do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego przyjechaliśmy po Darwine, księdzu Jackowi udało się też o 19 odprawić specjalnie dla Darwiny , w kaplicy Sanktuarium Msze urodzinową.
W piątek pożegnaliśmy ks. Jacka i jego rodziców którzy pojechali już sami do Wadowic i Kalwari Zebrzydowskiej,
Darwina w tym czasie już była w pracy w szkole, gdzie pracuje jako katechetka specjalna, uczy osoby niepełnosprawne, autystyków i osoby z zespołem Downa a ja już niebawem zaczynam kolejną pielgrzymke w październiku znowu wyruszam na pielgrzymi szlak tym razem w ramach Nowej Drogi, z podopiecznym, który będzie na zwolnieniu warunkowym, przejde około 900 km z Lublina do Zgorzelca, szlakiem św. Jakuba.

 pierwszy pokaz slajdów z Kuby

 z Estończykami

na wsi u wujostwa

 rynek krakowski


msza urodzinowa w kaplicy Bożego Miłosierdzia Kraków Łagiewniki

Reportaż o naszym pielgrzymowaniu w Wiara Patriotyzm i Sztuka

Po niedawnym powrocie z Kuby czekała w domu na nas miła niespodzianka , kilka numerów miesięcznika WPIS, wydawanego przez wydawnictwo krakowskie Biały Kruk.
W numerze wakacyjnym reportaż pana Pawła Stachnika Modlimy się i zwykle otrzymujemy jeszcze więcej – reportaż o pielgrzymkowej pasji Darwiny i Jacka Matuszczaków z Chrzanowa.

http://e-wpis.pl/



piątek, 23 sierpnia 2013

Trasa pielgrzymki


aby uzyskać powiększenie, należy najechać kursorem na mape i kliknąć

Z zaprzyjaźnionego bloga

Pozwalamy sobie tutaj zacytować wpis z blogu naszego przyjaciela ks. Mieczysława Puzewicza
Polecamy wszystkim tego bloga http://itinerarium.pl/

ARCYBISKUP CO WIESZA BIELIZNĘ MĘSKĄ I DAMSKĄ


Pierwszy z biskupów, kiedy dowiedział się, że idą w pieszej pielgrzymce, prawie 900 km, wysiadł z samochodu, podszedł i ucałował ich ręce. Akurat odmawiali koronkę do Bożego Miłosierdzia i mieli w dłoniach różańce.

Trochę dalej dostali nocleg u innego biskupa, w zasadzie vis a vis jego pokoju. Rano hierarcha zapukał do nich i zaprosił na śniadanie . Stanął przy stole, sam pokroił chleb i ser, podsmażył banany. Trochę było im głupio, skoczyli, żeby coś pomóc, ale usłyszeli, że są gośćmi. Biskup pokazał też banany i mango, pytając z czego chcieliby sok. Nieśmiało wskazali na trzecie coś, czego jeszcze nie widzieli i nie jedli. I tak biskup uraczył ich własnoręcznie wyciśniętym sokiem z guawy.

Trzeci biskup, a nawet arcybiskup, też nocował ich w swoim domu. Skorzystali z okazji i wyprali sobie rzeczy, koszule i sfatygowaną bieliznę. Rozwiesili na sznurku na balkonie. A tu chochlik wiaterek zwiał wszystko piętro niżej. Już mieli ratować dobytek, kiedy zobaczyli jak arcybiskup zbiegł szybko po schodach i pozbierał pranie, również bieliznę, męską i damską. Pozbierał i sam własnoręcznie rozwiesił z powrotem.

Dwa dni temu Darwina i Jacek, o których już wspominałem, wrócili do Polski po miesięcznej pieszej pielgrzymce z Hawany do El Cobre, na Kubie. Przeszli 900 km w ogromnym skwarze, dali niezwykłe świadectwo wiary. Prawdopodobnie była to pierwsza pielgrzymka piesza na Kubie, przynajmniej po roku 1959 (rewolucja Fidela Castro). Dali wspaniałe świadectwo wiary. Ale otrzymali także piękne świadectwo wiary od Kubańczyków, m.in. od tamtejszej hierarchii. Biskup, który całuj ręce młodych ludzi? Biskup, który sam robi śniadanie dla gości? Arcybiskup, który wiesza na sznurze bieliznę męską i damską? Ho, ho, zdarza się. Z tej samej części świata mamy arcybiskupa Buenos Aires, obecnie papieża Franciszka.

Ponieważ dane mi jest trochę znać bohaterów dzisiejszej opowieści, rozszyfrowuję o kogo chodzi. Biskup, który całował ręce Darwiny i Jacka to Marcelo Arturo González Amador, z Santa Clara. Śniadanie dla polskich pielgrzymów robił własnoręcznie biskup Mario Eusebio Mestril Vega, z Ciego de Avila. Z kolei arcybiskup, który rozwieszał bieliznę męską i damską to Juan de la Caridad García Rodríguez, metropolita z Camaguey.

Od siebie możemy dodać że gościł nas też biskup diecezji  Bayamo, który pare dni wcześniej kiedy rozpętała się tropikalna burza na 4 km przed dojściem na nocleg, wziął nas na stopa.



z biskupem Santa Clary  Marcelo Arturo González Amador

z biskupem Santa Clary  Marcelo Arturo González Amador

z biskupem Ciego de Avila  Mario Eusebio Mestril Vega,

  arcybiskup Camaguey   Juan de la Caridad García Rodríguez

na dachu z arcybiskupem


z biskupem Bayamo

Najważniejszy Dzień


 Kilka zdjęć z historycznego dnia w którym doszliśmy do Sanktuarium w El Cobre.
Historyczny bo od czasów  zwycięstwa rewolucji na Kubie, była to pierwsza i jedyna piesza pielgrzymka z Havany do El Cobre.


cały dzień przez ponad 30 km góry były obok nas, przed nami i za nami




pierwszy widok na El Cobre, jakieś 5 km od celu , ogarnęło nas wzruszenie, radość i łzy



 El Cobre Sankturaium Matki Bożej Miłosierdzia, patronki Kuby i  wszystkich Kubańczyków

w darze nieśliśmy przez całą Kube tablice pokoju z prymatami cywilizacji miłości bł Jana Pawała II

W Polsce

Jesteśmy już w od kilku dni  Polsce, próbujemy wrócić do rzeczywistości, załatwiamy zaległe sprawy, no i odpoczywamy bo zmęczenie jest duże, chociaż w przypadku Darwiny to trudne bo w poniedziałek była już w pracy. Już niedługo postaram się wstawić jakieś zdjecią z pielgrzymki po  Kubie.

Teraz dziękujemy kolejnym osobom które wsparły materialnie naszą pielgrzymke: Eli i Wojtkowi, naszym sąsiadom z góry, panu Robertowi. Podziękowania zaległe bo na Kubie nie było możliwości dostania się na nasze konto przez internet.
Na Kubie internet dla zwyłych ludzi jest całkowicie zablokowany, jeśli już to niektórzy korzystają z poczty elektornicznej która jest dokładnie filtrowana. Tak naprawde z internetu mogą korzystać tylko turyści w hotelach i specjalnych punktach ale jest to bardzo  drogie, my jako że byliśmy pielgrzymami i omijaliśmy miejsca turystyczne , nie korzystaliśmy z tych udogodnień.

Dziękujemy też jeszcze raz wszystkim którzy dotychczas wspierali nas zarówno materialnie, jak i modlitewnie. Bez  Waszej pomocy nasza pielgrzymka nie doszła by do skutku.

O wszystkich pamiętaliśmy i będziemy pamiętać w naszych modlitwach. Postaramy się też przesłać drobne pamiątki z El Cobre.



.

niedziela, 11 sierpnia 2013

dzień dwudziesty czwarty 10.08

Bogu niech będą dzięki. Doszliśmy pokonując 900km. w godzinie miłosierdzia z ożywczym deszczem śpiewając w sercach Te Deum.

Wszystkie intencje które nieśliśmy ze sobą złożyliśmy u stóp Matki.
Kończymy relację smsową z pielgrzymki i już po powrocie z Kuby zamieścimy zdjęcia

dzień dwudziesty trzeci 9.08

Dziś 25 km, ciepło i wilgotno jak zawsze na Kubie, za to pierwszy raz pielgrzymowali z nami Kubańczycy.
Widoki ładne w oddali góry.
Wieczorem Msza i Adoracja, długa rozmowa z Pedre który jest po wypadku i widać Jego cierpienie.
Jutro wielki dzień wchodzimy w cel naszego pielgrzymowania. Patronka wszystkich Kubańczyków Matka pojednania dziękując naszym przyjaciołom z Kuby modlimy się w ich intencjach i za wszystkich Kubańczyków

sobota, 10 sierpnia 2013

dzień dwudziesty drugi 8.08

Coraz bliżej El Cobre. Ludzie już rozpoznają dokąd idziemy, łapią się tylko za głowy słysząc że z Hawany ...
Po drodze czerwona oranżada z czasów dzieciństwa ....i bułka ze smażoną wieprzowiną .

Wieczorem mówili o nas na mszy a siły na dalszą drogę czerpaliśmy podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu.
Kolacja przygotowana przez Kure Manolito:-) i tutejsze wino z mango ....

Jutro idziemy szczególnie w intencjach Kury Mietka, słuchacza radia eR, i Nowej Drogi ...

dzień dwudziesty pierwszy 7.08

Dziś radość w Bayamo, dowiedzieliśmy się że nasze krzyżyki nas wyprzedziły..., były widziane w El Cobre.
Rozdaliśmy już ich ponad 100, stały się na Kubie rozpoznawalnym symbolem.
Zostały już nam tylko 3 dni trudne, bo jest upalnie i mało miast po drodze.


Dziś u Biskupa od młodych wybiera się Światowe Dni Młodzieży do Krakowa.
Tutejsi Biskupi są świetni, chcą nam nieba uchylić :-), nie ma barier i splendoru, kochają tu pielgrzymów.
Biskup prosi o księży z polski bo są tu duże braki ....

środa, 7 sierpnia 2013

dzień dwudziesty 6.08

Dziś 20 km dłużyło się jak co dzień.
Różaniec w intencjach które dostaliśmy, w końcu pojawiła się woda od razu wypiliśmy dużą butelkę.
Wieczorem msza z Biskupem dla Neokatechumenatu

dzień dziewiętnasty 5.08

Dziś ciężki dzień, 30km, końcówka prawie bez wody. W kolejnych miasteczkach był tylko sok dość drogi 10 PLN za litr ledwo doszliśmy ..., potem okazało się że nie ma nikogo w miejscu gdzie mieliśmy nocleg.
Przypadkiem podjechał tam ksiądz który zabrał nas na nocleg do innego miasta, tu impreza urodzinowa 15latki, ważne wydarzenie w życiu Kubańskiej dziewczyny ....

dzień osiemnasty 4.08

Już na miejscu gdzie na głuchej prowincji mały Kościółek ...
Proboszcz dał nam swój pokój, wstaliśmy wcześnie o 4:45, szybkie śniadanie z Biskupem który podwozi nas do połowy trasy, dzięki temu robimy za jednym 20km niby bez słońca ale jesteśmy mokrzy.
Droga robi się gorsza, więcej dziur, na postoju przy domu dajemy obrazki

Na noclegu poszliśmy kupić wodę, okazuje się że w całym miasteczku wszystko wykupione, zostały resztki soku z mango, przyczyny można się domyślać zagrożenia. Wszędzie urządzenia do dezynfekcji rąk i stóp ...

dzień siedemnasty 3.08

Dziś dzień odpoczynku i zwiedzania, jesteśmy ojcowską troską i opieką Biskupa ...
Dobrze nam tu i żal opuszczać to miejsce ....

sobota, 3 sierpnia 2013

dzień szesnasty

Jesteśmy coraz bardziej na wschodzie, upały i tropikalne deszcze, pioruny i grzmoty...
Gości nas u siebie Arcubiskup Camaquey, niesamowity, pomaga nawet zebrać pranie , jest też siostra z Polski.
Jest jak w domu, robimy dzień odpoczynku ...

piątek, 2 sierpnia 2013

dzień piętnasty

zaczeło się od przygody żołądka tym razem u Darwiny ale daliśmy radę. . .

Mamy przyjaciół wśród kierowców canionów ciężarowek, taksówek jeden ochronił nas dziś przed bykiem który wyszedł z pastwiska. . .

Skupisko drzew na horyzoncie cywilazacji ludzie woda butelkowana, czasami niestety to tylko złudzenie, dziś totalny brak wody pitnej

Młoda Kubanka zatroszczyła się o nas gdy siedzieliśmy przed jej domem

Maczetnik pożałował nas gdy piliśmy wodę z cytryną i ściął dla nas pałki trzciny cukrowej - słodka natura

Na koniec dnia burza tropikalna .
Nocleg u pani doktor . . . .

dzień czternasty

Od rana ulewa co ponoć nie jest normalne na Kubie . . .

Wychodzimy dopiero przed 8.
Pogoda idealna dla pielgrzyma, tylko samochody pędzą a jezdnia śliska.
Pierwszy odcinek szosa jak w Polsce, drzewa po obu stronach, brak pobocza.

Mijamy skrzyżowanie gdzie czatują na przejeżdżających sprzedawcy owoców i czego się tylko jeszcze da, od serów po noże
Dalej znaczymy drogę obrazkami i krzyżykami.
Odrywamy od pracy trójkę zawodowych łapaczy stopa którzy oglądają nasz tablice.

Na przystanek podjeżdża traktorem miejscowi, rzucają się z baniakami a my z nimi kupujemy  refresco lekko gazowany napój.

W ostatnich 4km przeszkodziła nam burza , niebo momentalnie zrobiło się czarne, a my zatrzymujemy auto którym jedzie Biskup z bayamo, podwozi nas na nocleg i żegna słowami do zobaczenia w bayamo.