Od rana ulewa co ponoć nie jest normalne na Kubie . . .
Wychodzimy dopiero przed 8.
Pogoda idealna dla pielgrzyma, tylko samochody pędzą a jezdnia śliska.
Pierwszy odcinek szosa jak w Polsce, drzewa po obu stronach, brak pobocza.
Mijamy skrzyżowanie gdzie czatują na przejeżdżających sprzedawcy owoców i czego się tylko jeszcze da, od serów po noże
Dalej znaczymy drogę obrazkami i krzyżykami.
Odrywamy od pracy trójkę zawodowych łapaczy stopa którzy oglądają nasz tablice.
Na przystanek podjeżdża traktorem miejscowi, rzucają się z baniakami a my z nimi kupujemy refresco lekko gazowany napój.
W ostatnich 4km przeszkodziła nam burza , niebo momentalnie zrobiło się czarne, a my zatrzymujemy auto którym jedzie Biskup z bayamo, podwozi nas na nocleg i żegna słowami do zobaczenia w bayamo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz