piątek, 17 stycznia 2014

Autostop na Kubie

Przemierzając pieszo Kubę  mogliśmy zobaczyć jak działa na wyspie autostop.

Pomimo tego że samochodów tam jak na lekarstwo a może właśnie dlatego stopa łapie się  bardzo szybko. Darwina miała taką okazje kilka razy gdy nie była w stanie iść z powodu upału dochodzącego do 50 stopni.

Dopiero od 2014  roku Kubańczycy mogą kupować nowe samochody ale i tak ceny są dla nich zaporowe, wcześniej mogli kupować jedynie stare i używane samochody sprzed rewolucji. Do tej kategori zalicza się też polski mały fiat na Kubie zwany polaquito.
Nowe auta osoby prywatne mogły nabywać wyłącznie za zgodą wiceministra transportu, taką zgode dostawali przeważnie zasłużeni dla systemu, urzędnicy,  firmy państwowe, związki wyznaniowe oraz wypożyczalnie samochodów dla turystów.

Aby zaradzić brakom komunikacyjnym wprowadzono więc instytucje autostopu państwowego.
Zajmują się tym inspektorzy ruchu drogowego, ciężka praca gdy trzeba stać na drodze cały dzień  w upale dochodzącym do 50 stopni latem i zatrzymywać z rzadka jadące  samochody.
Miejsca są naprawdę różne czasem było to nawet w centrum małego miasteczka , czasem nagle gdzieś daleko pośrodku wielkiej pustki spotykaliśmy zawodowego łapacza stopa.

                                                             
                                                                  w pracy



Wszystkie samochody na Kubie mają dość skomplikowany system tablic rejestracyjnych oparty na kolorach właśnie w tym orientuje się inspektor  drogowy  i wie jaki samochód  zatrzymać.
W dużym uproszczeniu, bo tak naprawdę system jest dość skomplikowany, kolory tablic są następujące:

ciemnoczerwony, prawie pod brąz - turyści zagraniczni
żółty - samochód prywatny, przy czym prywatne taxi też mają ten kolor
błękitny, niebieski - firmy państwowe , bus, taxi
brązowy i zielony - kolor wojska
pomarańczowe - związki wyznaniowe, firmy na Kubie z kapitałem zagranicznym, zagraniczni dziennikarze
białe - najważniejsi urzędnicy państwowi , minister ,zarządca prowincji
jasnobrązowy - urzędnicy niższej rangi
jasnoczerwony- pojazdy zarejestrowane tymczasowo





Urzędnik jako jedyny wie dokładnie ile jest km do następnej miejscowości i umie korzystać z atlasu samochodowego. Taki atlas mieliśmy ze sobą i większość Kubańczyków widziała takie cudo pierwszy raz w życiu, nawet kierowcy nie umieli takim atlasem się posługiwać.


na nich zawsze można liczyć wiedzą dokładnie ile jeszcze  do najbliższego miasta


Każdy kto chce gdzieś dojechać zgłasza to inspektorowi który notuje  w swoim kajeciku cel podróży i pobiera za to drobną opłatę.
Następnie osoba  czeka sobie w cieniu zwykle pod jakimś drzewem, czasem na przystanku,  aż zostanie zatrzymany samochód , jeśli auto  jedzie w jego stronę to inspektor woła pasażera który uiszcza drobną opłatę kierowcy. Ludzie są upychani w takim samochodzie jak śledzie do granic możliwości. Oczywiście kierowca jest zobowiązany zatrzymać się pod groźbą mandatu.
Obowiązek taki mają samochody z  niebieskimi tablicami rejestracyjnymi, ale na Kubie większość samochodów to państwowe.

Drugim sposobem bardziej luksusowym jakiego używają Kubańczycy jest łapanie  na plik banknotów, którymi wymachują przed samochodem. Sposób skuteczny gdy chce się jechać daleko, szybko  i w miarę fajnym samochodem. Wtedy zatrzymują się też samochody prywatne. Oczywiście trzeba wtedy zapłacić kierowcy z góry ustaloną kwotę.

Trzeci sposób klasyczny,  łapie się  stopa normalnie jak w Polsce, kierowcy zatrzymują się w miare szybko i wtedy jest to całkowicie bezpłatne.
Często zatrzymują się duże wywrotki wtedy ludzie jadąc stoją na platformie.
Na prowincji można zatrzymać na stopa konną bryczkę bo jest to tam podstawowy środek transportu.

Istnieje jeszcze autostop rowerowy ale dotyczy tylko kobiet. Przyjęło się na Kubie że idące poboczem kobiety zabierane są na rower. Kubanki posiadły umiejętność jechania na takim rowerze trzymając się tylko jedną ręką bo w drugiej zazwyczaj mają parasolki które chronią przed słońcem i deszczem.
Podobało się nam że mężczyźni sami się zatrzymują i zabierają  kobiety niezależnie od ich wieku.

Pewnego dnia  pod wieczór  gdy  do celu zostało nam koło 5 km , musieliśmy łapać stopa bo zaczynała się burza tropikalna. Jedno machnięcie i zatrzymał się wysłużony bus toyota. Okazało się że jechał nim  biskup z Bayamo który z przyjemnością podwiózł nas na miejsce naszego noclegu, od razu też zaprosił do siebie na nocleg jak dojdziemy do Bayamo.

Parę razy podwiezienie proponowali nam też przemierzający drogę na koniach kubańscy  kowboje ale my niezmiennie dziękowaliśmy mówiąc że idziemy pieszo.


                       czasem proponowano nam konnego stopa


               udało się zatrzymać stopa, pakowanie takiej dużej ilości osób zajęło trochę czasu












2 komentarze:

  1. Dajcie kochani znać kiedy będziecie w Warszawie. Często zaglądam na stronę Idzieczłowiek. Super, że jest taka inicjatywa. Pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. pewnie że damy znać , jak tylko będziemy mieć jakiś pokaz w Warszawie to dam znać :-) Jacek

    OdpowiedzUsuń