niedziela, 20 kwietnia 2014

Życzenia Wielkanocne


Swiątecznie pozdrawiamy wszystkich którzy przywędrowali na tego bloga.

Niech czas Wielkanocy będzie czasem pokoju dla nas wszystkich.
Pokoju który stoi przed naszymi lękami, niepewnościami i problemami.
Niech to będzie czas wielkiej nadziei, że mimo naszych słabości, trosk i upokorzeń - Miłość zwycięży.
Miłość Najwyższego do wszystkich ludzi.
Niech ta Miłość obudzi w nas to co jeszcze uśpione, ożywi to, co jeszcze w nas martwe.
Abyśmy mogli czynić dobro,pamiętając szczególnie o ludziach niekochanych, odrzuconych łaknących naszej miłości.
Życzymy takiej bezintersownej miłości prosto z serca, pokoju ducha i radości.

Darwina i Jacek





czwartek, 17 kwietnia 2014

Pielgrzymka na Triduum Paschalnym

Jestem człowiekiem, który czepia się szczegółów. Dlatego z dzieciństwa jedno ze wspomnień jest takie: Wielka Sobota- liturgia- i ja z roku na rok coraz bardziej świadomie zadająca sobie pytanie: dlaczego śpiewamy alleluja, dlaczego w ewangelii czytamy, że grób pusty skoro obok w kaplicy w grobie dalej leży Pan Jezus i "zniknie" zakryty przez pana kościelnego dopiero rano na rezurekcji. Coś mi się nie zgadzało, nie pasowało i nikt nie umiał wyjaśnić dlaczego - bo stwierdzeń: tak ma być - maja buntownicza natura nie przyjmowała:) I w końcu w okolicach końca podstawówki w naszej zdunowskiej parafii nastała rewolucja - liturgia wielkosobotnia zaczyna sie o 20:30 i w nocy procesja rezurekcyjna (rano druga tak dla tradycji heh) - no i w końcu wszystko mi się zgadza. Nie muszę myśleć co mi tu nie pasuje. Mogę skupić się na pełnym przeżywaniu tajemnic paschalnych.

I tak to ukształtowana ma dusza trafia do Chrzanowa. W miedzyczasie jeszcze, doszlifowali mnie do piękna liturgii triduum krakowscy dominikanie. Więc zderzenie z rzeczywistością było tymbardziej bolesne:) Wielki Czwartek bez obmycia nóg, Wielki piatek z nocną drogą krzyżową - a ja widzę już Jezusa w grobie - i znowu koszmar dzieciństwa - liturgia swoje, tradycją swoje po co logika...No i w końcu Wielka Sobota- liturgia o 18 ewentualnie 19 A słońce jak na złość o 19:38 zachodzi...

I jeszcze chyba jako dowcip jedna ze stron parafialnych przypomina: "Życzeniem Kościoła jest, by obrzędy Wigilii Paschalnej rozpoczynały się wieczorem w sobotę, ale nie wcześniej jak po zachodzie słońca. Podkreśla to już sama nazwa "wigilia", która w pierwotnej tradycji chrześcijańskiej była v zawsze nocnym czuwaniem. Zgodnie z wielowiekową tradycją, jest to noc modlitewnego czuwania przed dniem Zmartwychwstania Chrystusa." Eh ... To chyba po to ta notka by jeszcze bardziej rozdrażnić takich jak ja:) Kulminacją liturgicznych absurdów jest fakt, iż po tej paschalnej liturgii Pan Jezus musi pozostać do rana w grobie choć Kościół już odśpiewał radosne Alleluja, no a w tym czasie parafianie kościół na święta będą sprzątać.... co by niedzielny ranek czystą podłogą nas powitał.... Eh Eh Eh

W tamtym roku było już prawie całkiem dobrze. Liturgia Paschalna w Kościelcu była wspaniała, człowiek mógł naprawdę przejść ze starego w nowe. Zmartwychwstanie Pana Jezusa było dla mnie osobiście chyba takie jak to, które przeżyły kobiety gdy przyszły do grobu ...I te bębny przy "barankach młodych" - nawet przy nich zapomniałam że Ksiadz chyłkim odniósł Pana Jezusa spowrotem do grobu... by rano procesje rezurekcyjną od grobu rozpocząć. No ale to było i nie wiem czemu w tym roku wróciło stare....
A ja sie nie zgadzam! Ja bojkotuje Chrzanów.... i Triduum Paschalne będę przeżywać w Trzebinii- dzięki Bogu za taką możliwość! I mówcie sobie co chcecie, że sie czepiam, że to nie jest najważniejsze itd. Pozbierałam liturgiczne "smaczki" z kilku naszych parafii nie po to by się nabijać
Pewnie gdyby nie patrzeć na to zbiorowo to wszystko jakoś wygląda i trzyma się kupy. Jednak dla mnie liturgia jest ważna. Po to ona jest by pomóc w przeżywaniu tajemnic naszej wiary. Liturgia Triduum Pascchalnego jest tak piękna w swej prostocie i jednocześnie bogactwie symboli ... I chce w niej trwać.. Nie potrzeba wiele by postępować tak jak Kościół podpowiada... W tylu parafiach się to sprawdza, dlaczego więc odbierać parafianom możliwość wejścia głębiej w tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa? Może kiedyś, któryś z naszych Kapłanów mi to wytłumaczy, dlaczego u nas ciągle inaczej, ciągle nie do końca logicznie i "po staremu"...
Kończąc, życzę wszystkim by pomimo różnic liturgicznych, te dni były piękne, by wszystkie liturgię (przypisowe i nie) były piękne! Bo piękno liturgii zawsze pomaga w przeżywaniu największych tajemnic naszego Odkupienia.
Pięknego Zmartwychwstania!!

PS.A co by nie tylko Trzebinia była na naszym pielgrzymkowym Triduum Paschalnym to droga zaprowadzi nas i w Chrzanowie na "Ciemną Jutrznie" i adorację w "ciemnicy" i przy Grobie Pańskim:)

Chrzanowskie parafie

glówny kościół w Chrzanowie p. w. św. Mikołaja

czwartek, 10 kwietnia 2014

Pieszo przez Gruzje 2014

"Duch wieje kędy chce " - słowa bł. Jana Pawła II są myślą przewodnią naszego pielgrzymowania.
Nigdy nie wiemy z góry gdzie będziemy pielgrzymować ani dokąd zostaniemy posłani.

W zeszłym roku pielgrzymowaliśmy na Kubie a w tym roku będziemy pielgrzymować pieszo przez Gruzje.
Chcemy przejść około 1000 km dla pokoju.
Gruzja to jeden z najstraszych chrześcijańskich krajów na świecie.

Patronką naszej pielgrzymki będzie św. Nino apostołka i patronka Gruzji, święta Kościoła katolickiego, ormiańskiego i prawosławnego.

Jesteśmy  już w trakcie przygotowywania planów i trasy pielgrzymki.

Podczas pielgrzymki chcemy się modlić o pokój i pojednanie w tak zapalnym regionie jakim jest Zakaukazie.
Będziemy się modlić nogami i mówić o Cywilizacji Miłości bł. Jana Pawła II
Która zawiera się w prymatach Cywilizacji Miłości

człowiek przed rzeczą
etyka przed techniką
być przed mieć
miłosierdzie przed sprawiedliwością

Wierzymy że Prymaty Cywilizacji Miłości są uniwersalne i niezależne od wyznania i swiatopoglądu.

Będziemy modlić się też za wszystkich Gruzinów i Gruzje. Chcemy dać im nadzieje na lepsze jutro.
Chcemy też przypomnieć w Gruzji wiztye bł. Jana Pawła II która miała miejsce 15 lat temu.
Wtedy odbyło się też spotkanie bł. Jana Pawła II z Katolikos-Patriarchą Całej Gruzji  Eliaszem II.




Już teraz można przesyłać nam swoje intencje i prośby , które będziemy omadlać podczas pielgrzymki
Prosimy o przysyłanie na naszą skrzynke intencjinaszadroga2011@gmail.com

Przed nami przygotowania do pielgrzymki Gdyby ktoś chciał się przyłączyć do naszego pielgrzymowania i wspomóc nas to zapraszamy Wsparcie Pielgrzymki


Patronat medialny nad pielgrzymką objęła rozgłośnia archidiecezji lubelskiej Radio eR










poniedziałek, 7 kwietnia 2014

No Pain No Glory EDK 2014

"Ekstremalna Droga Krzyżowa zaczyna się wtedy gdy człowiekowi się nie chce i już nie może. To jest prawdziwa duchowość Krzyża".


Jak było na EDK? Takie pytanie dziś usłyszałam.  Odpowiem najpierw słowami, które zarejestrowane zostały wczoraj nad ranem (4:43) tak około 35km: "Jest źle. Jest zimno. Jest ciemno. Jest mokro. Marsz jest za szybki a postoje są za długie, znaczy stacje. Idę. I myśle, że już nigdy więcej. A może... nie wiem...."
Dwie minuty później dodałam: "I jeszcze słońce nie chce wstać, a juz jest piąta...."

Później to już było tylko gorzej:) Czołówka dawała tyle światła, że swoje buty widzialam co najwyżej, czułam pęcherze na całych stopach (niby bąbelki dla mnie nic strasznego,zawsze je mam gdy idę trochę dalej niż do pracy, ale na tej drodze zaczęłam odczuwać je tak jakby tylko z nich składały sie moje stopy. A gdy poczułam paskuda jak mi wyskoczył pod paznokciem na małym palcu to juz była kompletna załamka :-P ).

Do tego robiło się coraz zimniej, deszcz co chwila o sobie przypominał, by zmienić sie w końcu w czasie zdobywania Ślęży w prawdziwą ulewę. Ale nim do tej góry doszliśmy to wpierw zrobiło się jasno- nie, nie żaden cudowny, dający nadzieję i tak przeze mnie wyczekiwany wschód słońca- poprostu zaczęło szarzeć aż zrobił się dzień.


I okazało się że lepsza była noc, bo dzień ukazał w oddali cel naszej drogi-straszną, koszmarną górę. Od tego momentu to co wydawało się rzeczą oczywistą- no pewnie że EDK dokonczę , będzie cieżko a jakże, nogi będą bolec, spać będzie się chciało ale pokonam swoją słabość, kolejny raz przejdę dumnie całą ekstremalna drogę krzyżową, udawadniając sobie, że jestem kimś:-) -zaczęło się oddalać, patrząc na coraz bardziej zbliżającą się Ślęże zastanawiałam sie czy nie lepiej zostać w Sobotce , niech reszta zdobywa szczyt ja podziekuję za tę przyjemność.
Szukałam usprawiedliwień- nie bedę opóźniać przecież naszej grupy, beze mnie szybciej wejdą.Jest ślisko można złamać nogę, a mam tyle do zrobienia w najbliższym czasie itd. Czasami Pan Bóg był tak dobry, że okrywał naszą górkę mgłą lub chował ja za drzewami wtedy było trochę lepiej, nie przychodziły myśli o czekającej porażce- bo przecież wejście na górę na 14 stacje to miało być zwycięstwo. I wtedy było kolejne rozważanie, kolejne tak bardzo trafiające w sedno. Stacja XI Jezus przybity do krzyża. " Charakterystycznym momentem pokonania granicy samego siebie jest swoista bezbronność.Bo granica kontroli, panowania nad sytuacją została przekroczona.Na tym etapie z człowiekiem coś się dzieje, a on może się temu jedynie przyglądać. Zero poczucia bezpieczeństwa i niesamowite nowe horyzonty." I za chwilę stacja XII i takie słowa " Śmiertelne zmęczenie oznacza, że człowiek umiera. Stary człowiek. I rodzi sie nowy, na miarę wyzwania , które podjął. Bo miarą wielkości człowieka jest największe wyzwanie, którego sie podjął i wygrał."


Kimże bym była gdybym zadecydowała jakieś 10 km przed metą, że napewno nie dam rady więc rezygnuje, poddaje sie? Cóż byłabym tą Stryczkowa ( rozważania napisał ks. Jacek Stryczek) miernotą, nikim, bo nie podjełabym wyzwania. Więc od tej chwili me myśli przejmuje modlitwa: "W ręce Twoje oddaję ducha mego " i juz wiem, że podejmę się wyjścia na szczyt, czy wejdę to sie okaże. Ja nie mam siły sama ale z Bożą pomocą....Dalszą drogę zajęło takie bardzo głębokie rozmyślanie nad drogą krzyżowa Jezusa, co On mógł czuć, jak bardzo Go bolało, co mógł myśleć- ale tak po ludzku.Skupiłam się na Jezusie Człowieku. Ciekawa dla mnie też była myśl, że Jezus umarł owszem na górze, ale zmartwychwstał już nie na szczycie, więc zdobycie góry to nie koniec drogi, trzeba zejść (a gdy człowiek jest tak śmiertelnie zmęczony to perspektywa włażenia na górę by za chwil parę spowrotem, tą samą do tego drogą, schodzić wydaje się totalnym absurdem). Bez szczytu nie byłoby zwycięstwa, trzeba go zdobyć by zaraz iść spowrotem, powrócić do codzienności i szukać kolejnych szczytów do zdobycia.....

    na widok majaczącej z daleka gdzieś Ślęży chciałam rezygnować

Ostatecznie dotarłam na szczyt Ślęży, ci którzy tam byli wiedzą, że szlak czerwony nie jest aż tak wymagąjacy a sama góra, eh no górka właściwie 718m.npm to nie nie wiadomo co.... Ze szlaku owszem panuje z okolicznymi wzniesieniami nad okolicą, ale przecież na wyższe góry się wchodziło. No ale weszłam.Jak - aż wstyd pisać jakim tempem człapałam w górę... Biedny Jacek miał dodatkową udręką, czekając na mnie co parę metrów. Ogólnie my dochodziliśmy na szczyt a członkowie naszej grupy zdążyli na górze odpocząć i kolejno schodzić na dół. No niby zmęczenie i wogóle, poza tym tyle cudnych rzeczy mnie zatrzymywało, dając chwilę wytchnienia- to kwiatki wychylające się spod sterty suchych liści, to dzięcioł na drzewie, to szalenie interesujący głaz.... ale i tak sposób w jaki znalazłam się przy XIV stacji to moja porażka, która psuje smak zwycięstwa. Zwycięstwa, bo jednak zrobiłam co zrobić miałam. Pokonałam siebie, swoje leki i słabości a przede wszystkim podjełam wyzwanie i je dokończyłam.
A schodząc z tej mojej Golgoty, uświadomiłam sobie, że to wygrane wyzwanie pociąga za sobą kolejne... Bo EDK, to życie, które trzeba przeżyć ekstremalnie, czyli tak na całego, bez komformizmu, bez usprawiedliwień i szukania wygodniejszych, asekuracyjnych rozwiązań.I to jest dopiero wyzwanie.....
To było kolejne 4 moje przejście Ekstremalną Drogą Krzyżową - owszem zawsze było zmęczenie, zawsze człowiek ledwo co dochodził i czuł sie z tego taki dumny. Rok temu na trasie Kraków - Trzebinia zupełnie "nie umierałam" po drodze i szło mi sie tak grzesznie dobrze, wygodnie i wogóle. Dopiero w tym roku przeżyłam wszystko tak jak tego potrzebowałam, by było ekstremalnie, dopiero tym razem zrozumiałam co mogę a co nie zależy ode mnie. Dopiero teraz pokorą i pycha stoczyły we mnie zaciekłą walkę ... Dziś mogę powiedzieć, że bardziej wiem kim jestem, mogę podjąć kolejne wyzwania. Mogę....
Z zakończenia rozważań EDK: "Jezu niech wyzwania , które podejmuje pokazują mi ciągle nowe horyzonty. Niech «niemożliwe» staje się rzeczywistością. Niech się wydarzy we mnie «cud».
I oczywiście każdemu polecam EDK... i dziękuję wszystkim, którzy tworzyli naszą tegoroczną grupkę na tej drodze krzyżowej, bez Was nie wiem czy mogłabym napisać te moje przemyślenia....Dzięki

Tegoroczny wysiłek i zmęcznie  na  EDK ofiarowaliśmy przede wszystkim za Wasze intencje które przesyłacie nam na skrzynke intencji, za naszych przyjaciół z Kuby oraz w naszych własnych intencjach.
Była też intencja za naszą tegoroczną pielgrzymke o której napiszemy już niebawem

Łącznie z Wrocławia na Ślęże zrobiliśmy 52 km w 13 godzin, potem trzeba było jeszcze zejść więc razem było 56 km i 14 godzin marszu.

    ostatnie chwile były najtrudniejsze

    smak zwycięstwa

    zmęczeni ale szczęśliwi


wtorek, 1 kwietnia 2014

Fiesta de Cuba - Festiwal Kultury Kubańskiej 2014


Będzie się działo przez cały tydzień we Wrocławiu.
Pierwsza edycja Fiesta de Cuba zacznie się już 7 kwietnia. Przez cały następny tydzień we Wrocławiu zapanuje gorąca, kubańska atmosfera! link wydarzenia Fiesta de Cuba.

Festiwal Kultury Kubańskiej to nieprzerwana latynoska energia i odmiana od szarej, miejskiej rzeczywistości. Czeka na Was wiele atrakcji, m. in.:
- Festiwal Podróżników - to prelekcje podróżnicze, opowieści szczęśliwców i entuzajstów, którym udało się odwiedzić ten niesamowity kraj link do wydarzenia Festiwal Podróżników
Zapowiada się bardzo ciekawie będzie obecnych wielu podróżników którzy podzielą się opowieściami z Kuby.
- Warsztaty i pokazy kubańskich tańców - w tajniki salsy, rumby czy mambo wprowadzi nas szkoła tańca NoLimits
- Bezpłatne lekcje języka hiszpańskiego z native speakers
- Kubańska sztuka: projekcje filmów, fotografie i muzyka
- Kącik Kulinarny - spróbujemy egzotycznych przysmaków
- Degustacja nieodłącznych symboli wyspy: cuba libre i mojito

Fiesta de Cuba to też otwarci ludzie, nowe znajomości i po prostu świetna zabawa!
Dokładny program całego wydarzenia Fiesta de Cuba Festiwal Kultury Kubańskiej

Jeżeli chcecie choć na chwilę oderwać się od codzienności, przenieść na Karaiby (w sercu Wrocławia!) i po prostu zasmakować Kuby - serdecznie zapraszamy!
My zapraszamy szczególnie na naszą prelekcje w piątek 11 kwietnia do Księgarnio Kawiarni Nalanda ul. Plac Kościuszki 12.