wtorek, 27 maja 2014

Dziękować Ci Panie nigdy nie przestane...

20 lat temu zastanawiałam się jaki profil w liceum wybrać, miałam tysiąc nastoletnich problemów, wśród których na pierwszym miejscu było to, że ci moi okropni rodzice karzą mi wrócić przed 22 do domu, a koleżanki mogą być dłużej ....itd,itp....

W tym samym czasie mój piętnastoletni rówieśnik patrzy w czarne źrenice, które widzi w chwili, gdy ostrze maczety spada na jego głowę. Wcześniej musi patrzeć jak jego mama zostaje rozebrana z czerwonej spodnicy, (którą dwa miesiące wcześniej kupił jej, za swe oszczędności, na 38 urodziny) po to by maczeta która siecze jej ciało nie zniszczyła pięknego skrawka materiału....

Trochę czasu później inny 15-latek zostanie zatrzymany na ulicy bo władza wie że szedł on zapewne na nielegalną manifestację.Tym razem skończy się na grzywnie która rodzice zapłacą, ale trzy lata później jako osiemnastoletni chłopak, wyląduje w więzieniu-bo szedł i napewno kombinował coś przeciwko jedynej słusznej władzy...a jak jeszcze nie kombinował to napewno by wkrótce zaczął kombinować, albo z przyjaciółmi na wycieczkę rowerową pojechał-a więcej niż trzy osoby razem, to napewno coś podejrzanego..

Polska, Rwanda, Białoruś - ten sam czas, ci sami młodzi ludzie... A jednak wszystko inaczej....
Moje życie w wolności, bezpieczeństwie i wygodzie...
życie Révériena podczas ludobójstwa w Rwandzie....
życie Franka w komunistycznym białoruskim "raju"....
Ten sam czas, ten sam świat pod jednym, tym samym niebem....
Dlaczego???

Dziękować Ci, Boże nigdy nie przestanę....za.... za to co mam, za czas pokoju, za wolność, za rodzinę, za zdrowię, za banalne problemy....
Za to co MAM, bo tak niewiele trzeba, by jednym uderzeniem maczety stracić WSZYSTKO....


Bo byłem przybyszem pod takim hasłem odbyło się Miasteczko Integracyjne dla ponad 120 młodych ludzi z Polski. Poza tym byli obecni przedstawiciele z Ukrainy, Białorusi, Pakistanu. Czeczeni. Ugandy, Rwandy, Hondurasu, Tajwanu.
My  byliśmy gośćmi  i opowiadaliśmy młodym ludziom o doświadczeniu pielgrzymowania i otwartości na drugiego człowieka na przykładzie naszej pielgrzymki na Kubie.
 Dużym zaszczytem było dla nas, wystąpić obok gości których wystąpienie zrobiło na nas duże wrażenie.
Jednym z nich był  Rurangwa-Muzigura Révérien -jeden z ocalonych z ludobójstwa Tutsi w Rwandzie dokonanego przez Hutu. 20 lat temu cudem ocalał z masakry podczas której stracił całą rodzinę.
Autor książki Ocalony. Ludobójstwo w Rwandzie
Niesamowity człowiek , dziś uczy nas jak radzić sobie z problem nienawiści wobec drugiego człowieka.



Drugi to  Francišak Viačorka, mieszkający na Białorusi działacz opozycyjny młody jeszcze a już wiele razy aresztowany za swoje przekonania.





czwartek, 22 maja 2014

w Radiu Egida

Po bardzo fajnym spotkaniu w Klubie Podróżników Namaste zostaliśmy poproszeni o udzielenie krótkiego wywiadu dla studenckiego radia Egida


Miasteczko Integracyjne

Jedziemy na zaproszenie Lubelskiego Centrum Wolontariatu. zapowiada się ciekawy weekend w Lublinie.

W Dąbrowicy opowiemy młodym ludziom o idei pielgrzymowania dla pokoju oraz o pielgrzymce na Kubie.

Zajęcia z edukacji międzykulturowej, spotkania z gośćmi - cudzoziemcami, imigrantami oraz z osobami zajmującymi się tematyką wielokulturowości, jak również podróżnikami, artystami i sportowcami to atrakcje, jakie czekają na uczestników „Miasteczka Integracyjnego”.

Wydarzenie odbędzie się w dniach 22-25 maja br. w „Domu Spotkania” w podlubelskiej Dąbrowicy i zakłada udział blisko 200 osób z całego regionu. To inicjatywa skierowana do uczniów szkół średnich.


„Miasteczko Integracyjne” jest elementem projektu „Omnes Gentes – integracja na Lubelszczyźnie” realizowanego przez Centrum Wolontariatu w Lublinie. Jego głównym celem jest pobudzanie świadomości społecznej i zwiększanie akceptacji Polaków dla zjawiska migracji oraz promocja wielokulturowości i obecności cudzoziemców w Polsce.


Młodzi ludzie dzięki uczestnictwu w imprezie będą mieli szansę usprawnić swoje umiejętności komunikacji interpersonalnej w grupie rówieśników i grupach wielonarodowych.

Uzupełnieniem zajęć z edukacji międzykulturowej oraz spotkań z gośćmi będą warsztaty nowych umiejętności, popołudniowe i wieczorne koncerty oraz spektakle mające charakter otwarty.


wtorek, 20 maja 2014

Spotkanie w Klubie Podróżnika Namaste

Z wczorajszego spotkania z Katowic w Klubie Podróżnika Namaste wróciliśmy ostatnim busem na który ledwo zdążyliśmy.
Ale naprawde warto było. Sam klub zrobił na nas bardzo dobre wrażenie.  W środku znajduje się dużo różnych fotografi z wielu podróży po Himalajach. Sama lokalizacja też jest dobra bo prawie w samym centrum Katowic.
Marek Bytom który go prowadzi sam jest znanym podróżnikiem. Zaskoczyło nas też bardzo miłe przyjęcie i pozytywne podejście do tematu pielgrzymowania. Kiedyś pare razy próbowaliśmy zorganizować pokaz naszych slajdów z pielgrzymowania w instytucjach kościelnych typu katolickie centurm kultury i inne, często mówili nam że to jest nudne i nikt nie przyjdzie posłuchać.
A tu proszę takie dobre przyjęcie i zainteresowanie tematem.
W samym Klubie można napić się dobrego piwa i jest naprawdę olbrzymi wybór piw regionalnych, każdy znajdzie coś dla siebie. Amatorzy dobrej herbaty też, bo wybór fajnych herbat też jest godny polecenia.

To był dobry czas, i dobre świadectwo naszego pielgrzymowania po Kubie. Opowiedzieliśmy też o swoich planach pieszej pielgrzymki przez Gruzję. Nie spodziewaliśmy się aż tak dużej ilości osób i takiego zainteresowania.
Dziękujemy wszystkim za liczne przybycie i rozmowy po spotkaniu.
Szczególne podziękowania tym którzy wytrwali i stali przez prawie półtorej godziny.
Zostaliśmy już zaproszeni po powrocie z pieszej pielgrzymki z Gruzji, aby podzielić się opowieściami.






środa, 14 maja 2014

Przygotowania do pielgrzymki Gruzja 2014

Jak już pisaliśmy w tym roku idziemy pieszo przez Gruzję. Chcemy modlić się o pokój na świecie i Zakaukaziu oraz mówić o Cywilizacji Miłości.
Mamy już kupione bilety lotnicze, wylatujemy z Kijowa 6 lipca do Kutaisi, a powrót mamy wykupiony na 21 sierpnia. Mamy więc trochę czasu i myślimy że uda się nam przejść około 1000 km.

Dziękujemy pierwszej osobie Grzegorzowi za wsparcie i wpłatę na nasze konto.
Kartkę z Gruzji wyślemy na pewno.

Teraz czas na kompletowanie potrzebnego sprzętu. Na Kubie nie musieliśmy brać ze sobą śpiworów. tym razem będzie inaczej.
Gruzja to jednak góry i w nocy robi się tam dużo zimniej niż na Kubie.
Dlatego musimy koniecznie kupić sobie nowe śpiwory. Naszym marzeniem jest śpiwór polskiej firmy Cumulus model Lite Line 400.

Gdyby ktoś mógł albo chciał nam pomóc zrealizować to marzenie to zapraszamy do kontaktu z nami.
naszadroga2011@gmail.com lub Wsparcie Pielgrzymki


Zachęcamy też do przesyłania intencji w których  będziemy się modlić podczas pielgrzymki. Zabierzemy je ze sobą na pielgrzymi szlak.
Można to zrobić tu:   Prześlij intencje 

Prosimy też wszystkich o wsparcie modlitwene.



Spotkanie w Katowicach

W przyszłym tygodniu będzie można się z nami spotkać w Katowicach.
Zapraszamy wszystkich  serdecznie na pokaz slajdów  do Klubu Podróżników Namaste
ulica Jana III Sobieskiego 27 w poniedziałek 19 maja o godzinie 19.
 
 
 


wtorek, 13 maja 2014

Iść, ciągle iść w stronę słońca...


W końcu znak Częstochowa, radość po nocnym  przejściu ponad 55 km wszyscy zmęczeni a tu trzeba jeszcze dojść do Doliny Miłosierdzia i na Jasną Górę. Michał główny organizator przekonuje pielgrzymów że już niedaleko i próbuje ich zmobilizować z pozytywnym skutkiem do dalszego marszu. Ostatnie kilometry walczymy ze swoimi słabościami  , zmęczeniem , sennością. Idziemy dalej siłą woli, coraz wolniej. W głowie jak co roku pojawia  się jedna myśl ostatni raz i nigdy więcej w życiu nie pójdziemy  na  taką pielgrzymkę…

    zdjęcie grupowe 2014 

A jednak poszliśmy raz jeszcze. Tym razem po raz piąty z Piekar Śląskich na Jasną Górę. Nocna pielgrzymka, przekorna pielgrzymka...  Bo kto normalny pielgrzymuje w nocy ? w nocy to się śpi.

 W sobotnie popołudnie pojechaliśmy do Katowic, tam dalej wszystko rozkopane, ciężko się odnaleźć. Człowiek myśli, że wie gdzie co jest, a tu okazuje się że "piątką" tzn. autobus  w kierunku Piekar  odjeżdża z zupełnie innego miejsca niż dotychczas.
 Dobrze że telefon GPS  ma... więc znaleźliśmy nasz autobus, grzecznie czekamy, aż pan kierowca drzwi otworzy i nas wpuści... a on nic tylko patrzy na nas jak na wariatów. Więc w końcu Jacek podchodzi do niego i przez uchyloną szybę pyta czy stąd odjeżdżają do Piekar a on, że nie. I się wyjaśniło czemu żadnych plecakowiczów na przystanku nie było...4 minuty zostały by przebiec na drugą stronę placu i zobaczyć naszych plecakowiczów - czyli ludzi którzy na pielgrzymkę się wybierają:-) 
Na przystanku starzy i nowi znajomi, wspólnie wsiadamy do autobusu i godzina do Piekar szybko zlatuje, przy wspominaniu poprzednich pielgrzymek no i wogóle na rozmowie:-). Powoli zawiązują się pierwsze znajomości.

 Przed Bazyliką tłumy umiarkowane, które z każdą minutą  się zwiększają. Mnóstwo znajomych twarzy i kolejne mnóstwo twarzy nowych. Jest radość, wisi ona tak jakoś nad nami i każdego ogarnia. Jakże by nas tu mogło nie być:-) 
 Jeszcze przed Eucharystią kontaktuje się z koleżanką, która od tygodnia w szpitalu czeka by jej synuś w końcu chciał się urodzić. Sylwia potwierdza informacje, że już długo po terminie i trzeba modlitwy by Mareczek się urodził. Hmm kolejny Marek o którego szczęśliwe urodzenie będę wraz z innymi modlić się na nocnej pielgrzymce. (Dwa lata temu gdy szliśmy rodził się Marek mój chrześniak). Udaje mi się wpisać intencję o szczęśliwe rozwiązanie do modlitwy wiernych, więc wraz z wszystkimi modlić się będziemy....

 W bazylice tłumy juz wielkie, widać że jest nas więcej niż rok temu. Mszę odprawiają kapłani którzy z nami pójdą wśród nich ksiądz proboszcz Doliny Miłosierdzia Andrzej Partika, ksiądz Krzysztof Biela oraz ojciec Marek kapucyn. Kazanie głosi ojciec misjonarz ,który opowiada nam o Republice Środkowej Afryki, w intencji której w tym roku się modlimy. I ważną rzecz ojciec mówi, że najważniejszy jest tak naprawdę ten pokój, który jest w sercu człowieka. Jakież to uniwersalne nie tylko w Afryce ale wszędzie. Prawda prosta i trudna zarazem.
My zabieramy też  intencje które przesłali ludzie na naszą skrzynek intencji.
Chcemy też modlić się o potrzebne siły na pieszą pielgrzymkę którą mamy zamiar  odbyć w wakacje w Gruzji. Wspólnie z Basią i Tomkiem modlimy się też w intencji Cywilizacji Miłości.
 Na koniec mszy na rozesłanie pada przypomnienie, że to noc Dobrego Pasterza - i że tym dobrym pasterzem może być w czasie drogi każdy z nas... Na zakończenie niespodzianka klerycy częstują nas powołaniowymi krówkami.  Są po raz pierwszy w liczbie 22 z seminarium archidiecezji  katowickiej , więc pewnie chcą się wkupić tymi słodkościami.
 Po mszy tradycyjna kolejka do ubikacji się ustawia - i jak co roku Michał :-) , biedny się denerwuje, że wszyscy w kolejce stoją zamiast na placu rajskim już być  - tradycji musi stać się zadość- a i tak szybko poszło bo w damskiej toalecie jakieś cudowne rozmnożenie nastało i kabin tam a kabin się narobiło :-)
 Tak więc dosyć sprawnie wszyscyśmy na placu się stawili, aby się wspólnie pomodlić i błogosławieństwo przez ręce księdza proboszcza otrzymać, i pokropienie, a jakże wodą święconą.
 Wyruszamy tuż po 21.

     wyszliśmy 

Policzono nas i wyszło że coś koło 230 pielgrzymów  się zebrało. Zacna liczba, rośniemy w siłę z każdym rokiem:). Są ludzie z całej Polski wśród nich m. in.  Tomek  z Krakowa po raz pierwszy na tej pielgrzymce ale doświadczony piechur , Basia z Białej Podlaskiej też po raz pierwszy za to szła już z Polski do Santiago a w tym roku wybiera się z domu pieszo do Rzymu, jest i Natalia z Sosnowca dla której jest to pierwsza pielgrzymka w życiu  są i weterani Piotrek z Katowic , który dużo pielgrzymuje po szlakach jakubowych i Marzena z Gniezna , wolontariuszka na ŚDM Rio 2013, Sonia z Woźnik która idzie po raz trzeci i wielu innych tych młodszych i starszych.  Za sprawą Pascala z Niemiec który przeszedł pieszo z Istambułu do Kijowa pielgrzymka przybiera charakter międzynarodowy.
Jak co roku w soobie Tadeusza i jego kolegów są członkowie bractwa św. Jakuba, z dużą figurką świętego. Wszak Piekary Śląskie są na jakubowym szlaku.

 Pogoda można rzecz idealna , ciepły majowy wieczór, później ciepła majowa noc, trochę mniej ciepły majowy poranek, a dzień juz iście majowy. Jednym słowem pogoda wymarzona. Czasami trochę pokropiło- niektórzy płaszcze mieli w pogotowiu - ale rozmawiając z przedstawicielką płaszczowców - wcale nie po to je ubierali  by nie zmoknąć ale poświęcali się co by tymi płaszczami i pelerynami deszcz odgonić :-) I dobrze im to wychodziło dzięki czemu takie leniwce jak my nie musieli płaszczy z dna plecaków wyciągać:-).

Tegoroczna pielgrzymka przebiegała pod znakiem rozmów. Pewnie pogoda ku temu sprzyjała ale i fakt iż takie rozmowy są nam potrzebne . Nie jakieś tam facebookowe GGadanki ale takie twarzą w twarz. Nawet gdy tej twarzy się nie widzi bo ciemno:-) Więc rozmawialiśmy z młodszymi i starszymi, ze znajomymi i tymi którzy znajomymi dopiero się stawali, ze świeckimi i duchownymi. Jak tam już wypadło, albo raczej kogo Pan Bóg postawił na ścieżce obok nas. A i spowiedź też była... Był odcinek milczenia, był śpiew, była też modlitwa. Najbardziej poruszająca, gdy w lesie, w środku nocy, z racji, że maj, klerycy odśpiewali z nami litanie do Matki Bożej Piekarskiej - to było piękne!. A jak niosło się po lesie, jeszcze długo po naszym przejściu echo niosło to litanie.

A jak sie szło?? Ogólnie dobrze. Znaczy tak: Jackowi cała 60 wypadła dobrze ( jak zwykle- jakże ja mu zazdroszczę tych niezniszczalnych stóp:-) U mnie połowa bardzo dobrze- zmęczenie standardowe jak to przy 30 km, bąble dopiero zaczynały sie tworzyć - było Oki. Później zaczęło być gorzej. I wcale nie narzekam, wcale a wcale :-) ale co zrobić jak paskudne bąble wyszły wszystkie na raz i na piętach i na palcach i ani na tym ani na tamtym nie można było bezboleśnie deptać. Ale samam sobie wina. Trzeba było pomyśleć,  obejrzeć buty po EDK i zobaczyć, że wkładki już się wychodziły i trzeba było je wymienić na takie co dziur nie mają....

po 30 km odpoczynek w Woźnikach

Ostatni odcinek te ileś km ( wg Michała to było ciągle 1- albo jeden km albo 1 % trasy) już w Częstochowie to było coś strasznego.
Chciało mi się wyć po prostu. Nawet rozmowa z drugą osobą nie pomagała , próbowałam skupić myśli na czymś innym niż droga i ból ale się nie dało
W końcu przypominałam sobie cechy szczególne tej trasy i tak szłam od punktu do punktu. Najpierw skręt w prawo, który zwykle przechodzimy i trzeba  się wracać jak się jest z przodu grupy, później szereg domków jednorodzinnych , które chyba co roku są inaczej pomalowane, później przejazd kolejowy i w końcu ostatnia prosta i Dolina Miłosierdzia. No i doszłam.
Piotrek mówił, że doszedł na rzęsach, ja nie wiem na czym - albo wiem na bąblach doszłam na bąblach:-)  Co by mi nie zarzucono, że znowu tym pisaniem zniechęcam ludzi, by z nami poszli, to pragnę podkreślić, że wokół mnie mnóstwo było i takich co szli dziarsko jakby tyle co z łóżka wstali.
Zapewne też ich wszystko bolało ale nie użalali się nad obolałymi nogami, tylko szli dzielnie do przodu. Oh zazdrościłam, zazdrościłam im. Ale tak pozytywnie, żeby nie było:p no cieszyłam się, że tacy dzielni:)

Dla przykładu w tym roku była gitara i grupa muzyczna i rzecz niepojęta na tym ostatnim odcinku dziewczyny szły śpiewając , grając... Nie wiem jak innym ale mi to bardzo pomogło. Fakt, że można było próbować przynajmniej skupić się na piosence - nie śpiewać, nie nucić nawet, ale tylko się skupić... A po drugie świadomość, że ktoś idzie tak jak my, że też zmęczony niewyspany i może i z bąblami a jednak służy innym. Eh to było po prostu wielkie :-) 

 No i doszliśmy - niebieskie ludki doszły, bo prawie każdy z nad miał na sobie niebieską koszulkę, gdyż połowę trasy szliśmy niosąc na sobie reklamy firm, które płacą złotówkę za każdy kilometr, wspierając bezdomnych. Ta akcja dzięki Księdzu Andrzejowi, który znalazł  u siebie w parafii taki sposób, by pomagać ludziom ubogim, potrzebującym pomocy.
Pisząc o ks. Andrzeju nie sposób zapomnieć, iż wsparł on i nas , dając wytchnienie u siebie w Dolinie Miłosierdzia i karmiąc jak zwykle pysznym bigosem (o jak dobrze żem na Lednicy nauczyła się bigosy jadać:-).
Warto też podziękować maltańczykom którzy jak co roku czuwali nad naszym zdrowiem.

 Po odpoczynku udaliśmy się w ostatnią trasę czyli na Jasną Górę. Tam przed Matką Bożą, przepraszając iż nie dam rady uklęknąć ( znaczy może i bym uklęknęła ale wstać bym już później nie wstała) dziękowaliśmy, że kolejny raz mogliśmy do Niej przyjść. Oddaliśmy wszystkie intencje  popatrzyliśmy sobie w Jej oczy - bo czasami brak słów a tylko spojrzenie  w oczy Mamy wszystko załatwia.
Msza św. była we wspaniałej kaplicy różańcowej -wspaniałej bo strasznie wygodne tam siedzenia, wprost idealne dla zmęczonych pielgrzymów. Po mszy Jacek wycyganił od Basi czekoladę - a co należało się jej skoro nie chciała z nami wracać:p No i jeszcze trzeba było dowlec się na pkp - 1,7 km pokazały dwa gps-19 lub 20 minut - różnica wynika stąd że jeden obliczył czas przy światłach zielonych a drugi przy czerwonych -Eh jakiż to człowiek jest mądry gdy jest zmęczony:-) 

 Pociągiem do Katowic dojeżdżamy a wcześniej na dworcu posilam się kawą z automatu z mlekiem i cukrem - ale chyba przede mną wszyscy pielgrzymi też tu się posilali i zabrakło mleka i cukru:P
 W Katowicach Tomek wsadza nas do swojego autka i odwozi nas prosto pod blok - aj i to chyba najcudniejsze z możliwych zakończeń pielgrzymki gdy człowiek uświadamia sobie, że nie musi wlec się przez cały Chrzanów tylko już od razu jest w domku:-)

Czas pokazał  znowu jak silna jest modlitwa pielgrzymkowa, w poniedziałek po południu urodził się Marek.
Więc ludzie przysyłajcie nam swoje intencje na naszą skrzynkę intencji,   naszadroga2011@gmail.com  bo już wkrótce idziemy  daleko i w nieznane  pieszo przez Gruzje.


















sobota, 10 maja 2014

Nocna Pielgrzymka Piekary Śląskie - Częstochowa

W ten  weekend 10 i 11 maja po raz XI wyruszy z piekarskiej Bazyliki Nocna Pielgrzymka na Jasną Górę. 60 kilometrową trasę z Piekar Śląskich na Jasną Górę pielgrzymi pokonają w jedną noc, a swój wysiłek ofiarują w intencji Chrześcijan Prześladowanych w Republice Środkowej Afryki.

My po słodkim lenistwie majowym wybieramy się na pielgrzymke, to nasze małe przygotowanie duchowe i fizyczne przed pielgrzymką do Gruzji , gdzie zamierzamy przejśc pieszo 1000.

Szykuje się 60 km nocą, modlitwy nogami i  walki ze zmęczniem i swoimi słabościami.
Pamiętamy o modlitwie za wszystkich którzy tego potrzebują i przysyłają nam swoje intencje.

Tak było w zeszłym roku na Nocnej Pielgrzymce