piątek, 11 lipca 2014

wiesci z Tbilisi


9 lipca
Tibilisi.
Z pierwszego szaro-zielonego wrażenia Gruzji,została już prawie tylko szarość...Może europejskie ceny stolicy i wszechobecni naganiacze... Może brak mapy Tibilisi w jedynej malutkiej informacji turystycznej, jaką znaleźliśmy... A może to, że nie było nam dane powłóczyć się jeszcze po starówce tak jak lubimy, i że tylko w dwóch cerkwiach narazie byliśmy, kiedy pozostałe z oddali zapraszają...
Udało się natomiast bez problemu kupić mapy na całą naszą drogę.
W Tibilisi zatrzymaliśmy sie w ośrodku Caritas Gruzja, gdzie dyrektorem jest ksiądz Krzysztof, pracują tu polskie siostry i wspomagają polscy wolontariusze.Taka Polska wysepka na tej ziemii. A rąk do pracy potrzeba wiele, jeszcze więcej modlitwy i materialnego wsparcia. Na terenie ośrodka są trzy domy dziecka, dom opieki dla osób starszych i świetlica z której korzysta prawie setka dzieci i młodzieży. Oprócz doraźnej pomocy edukacyjnej, dzieciaki mogą zdobywać przeróżne umiejetności- robią cudeńka z filcu, gliny, powstają gobeliny, ikony..więc to naprawdę dobre miejsce, tam gdzie potrzeba wiele dobra, miłości ale i co ważne gdzie trzeba kromki chleba i gorącej strawy....
Poznaliśmy wielu wspaniałych, otwartych ludzi.
Cóż jeszcze w Tibilisi? Ano trzy dni tak naprawdę spędziliśmy w Patriarchacie Cerkwi Gruzińskiej, gdzie mieliśmy odebrać list pielgrzymi, o który dla nas prosił Biskup Szymon, metropolita prawosławny z Polski. Niestety Jego Świątobliwość Patriarcha Eliasz II, obecnie przebywa w Niemczech, a jego urzędnicy są poprostu urzędnikami... Tak więc przez te trzy dni, postęp dokonał sie tylko taki, iż od bramy wiodącej do Patryiarchatu, udało nam się "aż" dojść i siąść w samym sekretariacie, i przed jednym z duchownych...
No i słyszeć ciągle, "wy katoliki, my prawosławni"- Eh te podziały....
 Listu nie mamy - wizyta więc w stolicy przed pielgrzymką okazała się niepotrzebna, ale pokorę podszkoliliśmy, a przecież ona pielgrzymowi nieodzywna :)

Opuszczamy więc Tibilisi, niekoniecznie z żalem, wrócimy tu już pieszo za niecały miesiąc.Może wtedy będzie nam dane lepiej doswiadczyć tego miasta.
 Przed nami dziś całonocna podróż pociągiem do Zugdidi.

1 komentarz:

  1. "wy katoliki, my prawosławni".....człowiek człowiekowi wilkiem :( .....przykre....

    OdpowiedzUsuń