piątek, 17 października 2014

Nowa Droga w krainie wygasłych wulkanów

Dzień 24 Środa Śląska Legnica 33 km

Dziękujemy bardzo kolejnej osobie która nas wsparła, panu Jackowi. Dla nas każdy taki gest solidarności z drugim człowiekiem jest bardzo ważny.

Dziś był długi odcinek. Normalnie to by się przyjemnie szło przez pola i lasy, ale prawie cały czas padało i było dużo błota a wiadomo że młody tego nie lubi. Początek był dość ciężki, złość i zdenerwowanie. Kolejne próby ominięcia błota kończą się jeszcze gorzej. W całej tej złości młody wydaje się bardzo bezbronny jak dziecko. Dobrze że w końcu mu przeszło. Idziemy cały czas szlakiem i pada. Pod koniec drogi dzwoni telefon dowiadujemy się że dziś będziemy mieli wywiad z redaktorem gościa niedzielnego. To znaczy ja bo młody reaguje na to po swojemu czyli nie jest zadowolony wręcz przeciwnie jest wściekły. Ale udaje się nam dojść na 17 na nasz nocleg. Jestem pozytywnie zaskoczony bo nocujemy u franciszkanów, którzy zwykle olewają pielgrzymów. Dopiero potem się dowiaduje że nocleg zawdzięczamy Jędrzejowi redaktorowi z Gościa. Przeor Jan bardzo dobrze nas przyjął, była kolacja z racji późnej już pory a rano śniadanie. O 19 był redaktor z Gościa Niedzielnego oraz radia, nie wiem już jakiego bo zmeczenie było duże. Sam wywiad po przejściu 33 km też nie był chyba dobrym pomysłem , jezyk już się plątał. Za to młody pozytywnie zaskoczył w luźnej rozmowie przy wyłączonych mikrofonach, całkiem do rzeczy mówił.

Dzień 25 Legnica Złotoryja 21 km

Pomimo krótkiego etapu idziemy już siłą woli, odliczamy dni do końca. Ruch na drodze jet dość duży, zimno i lekko siąpi. I tak lepiej niż rok temu gdy szedłem tą trasą 1 listopada, wtedy to było. Wleczemy się do Złotoryi ale w końcu doszliśmy. Te tereny to kraina wygasły wulkanów i Pogórza Kaczawskiego. Nocleg fajny w schronisku młodzieżowym gdzie jak mówi pani od czasu do czasu są pielgrzymi. Za trzy lata pani z recepcji idzie na emeryture i sama z kolezankami chciałaby pójść do Santiago. A przed nami juz tylko albo aż 3 dni. Jutro prawie 28 km a pojutrze ma być 33, będzie ciężko ale w drodze jak w życiu nie ma łatwo.













3 komentarze:

  1. Błoto, deszcz, dużo kilometrów w butach -psycha może siadać - jak to na pielgrzymce. Ale ja chętnie bym poznał imię tego chłopaka :) może gdzieś nie doczytałem... Bo wiem że "młody nie lubi błota". "młody marudzi" etc. Na tle młodego "opiekun" to heros jakiś. Wiem że teraz ja marudze ale ten dziwny podział jakos mnie razi. Z moich doświadczeń pielgrzymkowych wynika ze trudy wspólnej drogi tworzą jeśli nie przyjaźń to jakieś pozytywne przepływy, a tu jakiś dystans i tylko młody i młody. Jak on ma na imię? Pozdrawiam was i życzę wytrwania w trudach do końca

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi R nie wpadles moze na to że po pierwsze to nie jest zwyczajna pielgrzymka, a droga zbuntowanego człowieka, po drugie nie wszyscy życzą sobie rozgłosu. Więc nie bede mógł zaspokoić Twojej ciekawości . Więc nie ma sie co obrażać bo przecież nie będziemy pisać o nim stary. skoro jest młody -:) pozdrawiam jacek

    OdpowiedzUsuń
  3. "Jestem pozytywnie zaskoczony bo nocujemy u franciszkanów, którzy zwykle olewają pielgrzymów." - założyciel zapewne bardzo by im takie zwyczaje "przychwalił"...

    R
    "Na tle młodego "opiekun" to heros jakiś." - ja tam takich wrażeń nie odnoszę, raczej że Jacek prowadzi narrację w której jego osoba jest odsunięta na trzeci plan. Ja wiem ze takie milczenie dla osób które pielgrzymowały, jest dziwne, bo zawsze jest się na co poskarżyć, i że może zakrawać na heroizm, lecz wynika raczej ze skromności niż z pychy - w końcu ilu czytających tego bloga ma w nogach choćby kilka odcinków Camino?

    OdpowiedzUsuń