środa, 16 września 2015

Nowa Droga na małopolskim szlaku św. Jakuba

Dzień 6 Klimontów - Kotuszów 38 km

Na razie najdłuższy nasz odcinek. Były obawy czy młody dojdzie. Ostatnie 10 km zatrzymywaliśmy się prawie co km ale Młody tym razem stanął na wysokości zadania i doszedł chociaż nie obyło się bez marudzenia.
Jak nie ból stopy to kolana albo biodra. W końcu znajdujemy Mu w lesie kije. Po pewnym czasie młody stwierdził że jednak miałem racje i te kije bardzo pomagają. Jak dojdziemy do Krakowa to pożyczę Mu kije trekkingowe DarwinyPielgrzymując przez Polskę widzimy ładne krajobrazy, ładne domy. Za to ludzie jacyś inni niż dawniej bywało, bardzo mało się uśmiechają, często nawet nie chce im się odpowiedzieć dzień dobry. Nie ma porównania do tego co było w Afryce gdzie każdy się uśmiechał i zagadywał. Zanika też tradycyjna polska gościnność. Chociaż dziś był pod tym względem wyjątkowy dzień bo pewien młody człowiek uratował honor polskiej gościnności. Wyszedł na drogę i zapytał co pijemy kawę czy herbatę.Dosłownie nas zamurowało ale powiedzieliśmy że pijemy herbatę i zostaliśmy zaproszeni na mały poczęstunek.
Dla Młodego takie spotkania z ludźmi ich bezinteresownością są bardzo ważne. Po wyjściu z zakładu boi się ludzi, i tego że zostanie przez nich odrzucony.

Dzień 7 Kotuszów - Szczaworyż 31 km

Od kościoła św. Jakuba do kościoła św. Jakub. Kiedyś na szlaku parafie i kościoły św. Jakuba znajdowały się w takiej odległości żeby pielgrzymi mogli pokonać drogę między nimi w ciągu jednego dnia. Ksiądz proboszcz w Kotuszowie jak zawsze bardzo fajnie nas przyjmuje. Funduje nam pobyt w gospodarstwie agroturystycznym. Znamy się już z Nim z poprzednich edycji Nowej Drogi. Dostaje od Niego  propozycje w czerwcu 2016 roku organizuje spotkanie, duchowa droga na Camino , zostajemy zaproszeni z Darwiną aby dać świadectwo pielgrzymowania.
 O zachodzie słońca dochodzimy do Szczaworyża. . Powoli kończy się dzień.

Cichy zapada zmrok
Idzie już ciemna noc 
Zostań, zostań wśród nas 
Bo już ciemno i mgła 
Zostań, zostań wśród nas 
Tak jak byłeś za dnia

 Dzień  8 Szczaworyż - Wiślica 17 km

Bardzo krótki odcinek ale trzeba odpocząć. Wychodzimy dość późno bo byliśmy na mszy za dusze św. pamięci pewnego młodego człowieka. Wydarzyła się tragedia. Młody człowiek popełnił samobójstwo z powodu dziewczyny. Tydzień później ginie Ona w wypadku samochodowym wracając z Jego pogrzebu. Młody jest przejęty tą historią. Zaczyna sobie zdawać sprawę jak kruche może być ludzkie życie.
Wkraczamy na Ponidzie.Piękne krajobrazy, polne drogi,leśne ścieżki.
Ponidzie wiosenne, Ponidzie leniwe,

Prężysz się jak do słońca kot,
Rozciągnięte po tych polach,
Lichych lasach w pstrych łozinach,
Skałkach w słońcu rozognionym,
Nidą w łąkach roziskrzoną
Na Ponidziu wiosna trwa
Na Ponidziu.

Tak śpiewał Wojtek Bellon piewca Ponidzia. Tu wszystko się zaczęło w niedalekim Busku Zdroju i trwa do dziś w piosenkach z Krainy Łagodności. A my chodzimy polami i łąkami, ścieżkami którymi na pewno chodził niejeden raz Wojtek Bellon.
W Wiślicy nocujemy w prawdziwym zabytku tzw. domu Jana Długosza z XV w.
Młody tego dnia poszedł jeszcze do apteki i kupił specyfiki na regeneracje stawów. Zadziwia mnie Jego pomysłowość w tej dziedzinie. Plecak ma coraz cięższy od lekarstw i codziennie próbuje inne maści na nogi. Na szczęście przestał zażywać już tabletki przeciwbólowe na zapas jakby przypadkiem Go coś bolało. Musze powstrzymywać się od śmiechu gdy mówi że tym razem ta maść zadziała na 100 procent.












1 komentarz:

  1. "szczęść Boże" czy "dzień dobry" na szlaku dawniej było czymś tak naturalnym jak oddychanie, obecnie jest w zaniku, ba nawet spotkałem się z opinia że to "naruszenie czyjeś prywatności" (ludzie czyście poszaleli?... ale to chyba wpływ propagandy sączonej kobietom w ich kolorowych pisemkach, gdyż od nich takie stwierdzenia usłyszałem).
    Jedynie dzieci jeszcze reagują dobrym słowem i wesołym okrzykiem na widok wędrowca. Nieco inaczej jest np na Jamnej czy w innych tego typu miejscach, ale generalnie zamiast dzień dobry często słyszę "a narty to gdzie?", zazwyczaj odpowiadam "u twojej żony pod łóżkiem" i od razu po reakcji wiem czy pytanie było słownym żartem czy napaścią.

    Z maściami to sam eksperymentowałem... dałem sobie spokój, i obecnie ból przyjmuję "z dobrodziejstwem inwentarza".

    OdpowiedzUsuń