wtorek, 15 września 2015

Nowa Droga na szlaku jakubowym

Dzień 3 Urzędów - Annopol 25 km
Ciężki dzień. Prześladowało mnie wspomnienie z maja i skręcenie kostki 3 stopnia. Szedłem wtedy jeszcze z tym skręceniem ponad 4 km , czym pogorszyłem sprawę. Problemem było przerwanie drogi bo wtedy mój podopieczny trafił by z powrotem do więzienia. Ja nie mogłem chodzić. Więc nastąpiła zamiana ról podopieczny stał się opiekunem. Tydzień byliśmy u mnie w domu a potem zabrałem młodego na Pogórza. Tam u cioci w domku koło lasu zawsze znalazło się coś do roboty, więc młody miał zajęcie a wieczorami dużo rozmawialiśmy oraz oglądali ambitne filmy. I chyba dobrze poszło bo dziś młody już pracuje i nawet pogodził się z żonąi mają zamiar znowu zamieszkać razem.

Tym razem wszystko poszło dobrze i doszliśmy do Annopola. Tutaj bardzo gościnnie przyjął nas ksiądz Krzysztof i Jego wikariusze. Czuliśmy się jak u siebie w domu. Oczywiście młody marudził na wyrost że wszystko go boli.

Dzień 4 Annopol - Sandomierz 29 km

Tego dnia przekroczyliśmy Wisłę która na Młodym zrobiła duże wrażenie. Ale do końca nie doszliśmy bo Młody miał kryzys i ostatnie 10 km trzeba było podjechać. Ciężko jest się zaadoptować po 4  latach odsiadki do takiej wędrówki.

A wieczorem pomimo że sam byłem padnięty to postanowiłem zrobić dla nas obiad.
Zawsze warto pomimo dużego zmęczenia dać coś z siebie drugiemu człowiekowi czy to będzie człowiek który właśnie opuścił zakład karny czy uchodźca który potrzebuje pomocy, na pewno zauważy nasze starania. Dziś po przejściu ponad 29 km zrobiłem młodemu obiad domowe chrupiące frytki, kiełbaska z cebulką, pomidory w śmietanie. Niby nic szczególnego a jednak bezinteresowna postawa zawsze zostaje zauważona, młodemu bardzo smakowało i nawet sam z siebie pozmywał

Dzień 5 Sandomierz - Klimontów  27 km

Szliśmy przez cały dzień sadami. Prawdziwe zagłębie jabłek i śliwek. Owoce pomimo suszy bardzo dobrze w tym roku obrodziły. Wszystkiego popróbowaliśmy. Młodemu smakowało ale gdy się dowiedział że jabłka mogą być pryskane od razu stwierdził że boli Go brzuch i na pewno będzie chory.










1 komentarz:

  1. Właśnie kilku dietetyków przegryza sobie żyły ;-)
    A tak nawiasem mówiąc na szlaku trudno zapchać sobie żyły cholesterolem... Sam podczas zimowych rajdów nieraz zagryzałem smalec i słodkie wafelki na przemian bez żadnego uszczerbku dla "sytuacji wewnętrznej" bo organizm w takich warunkach przepali wszystko.

    Kostkę mam skręcona w prawej nodze, znam ten ból. Mimo że od wypadku minęło sporo czasu, po dłuższej wędrówce ma tendencje do opuchlizny.

    zdjęcia świetne.

    OdpowiedzUsuń