piątek, 29 kwietnia 2016

Nowa Droga na małopolskiej drodze św. Jakuba Apostoła

Dzień 4 Annopol - Sandomierz 32 km 

Dziś znowu ponad 30 km drogi. Tym razem prawie cały czas idziemy wałem wiślanym, dość mocno wieje. Rano przekraczamy Wisłę, Młody jest pod dużym wrażeniem rzeki, podoba Mu się.
 Dziś przeważnie milczymy, oszczędzamy siły i walczymy z wiatrem i swoimi słabościami. Z Młodym jesteśmy jak bracia bliźniacy. To może być dla mnie denerwujące ale zawsze wszystko robi to co ja, zero samodzielności. Ale ja już wiem że tak wpływa na psychikę człowieka pobyt w zakładzie karnym. Idę do ubikacji za kilka sekund Młody puka żebym się pospieszył bo on też musi, mówię że boli mnie kostka którą skręciłem, Młodego w jednej chwili boli dokładnie w tym samym miejscu, nawet zatrzymujemy się równocześnie i idziemy takim samym tempem. Trzeba pomyśleć  jak wdrożyć u Młodego trochę bycia samodzielnym.
Zmęczeni docieramy do Sandomierza. Piękne królewski miasto, odtąd będziemy pielgrzymować małopolską drogą św. Jakuba Apostoła.
 Wieczorem  wspólne gotowanie, moim zdaniem jedna z lepszych form resocjalizacji, ciekawe dlaczego nie uczą tego studentów resocjalizacji.  Jeszcze w czasie drogi zapytałem Młodego co by zjadł na obiad, wymarzył sobie domowe frytki, pieczone kiełbaski i pomidory w śmietanie. Po przyjściu na miejsce noclegu w Caritasie, poszedłem na zwiedzanie miasta i zakupy. Następnie jeszcze raz wyszedłem na miasto tym razem z Młodym który zdążył już nabrać nieco sił.Potem zaczęły się przygotowania do uroczystej kolacji, Młody włączył się i pomagał. Co ważne udało się nam wspólnie pomodlić, za tych co posiłek przygotowali, czyli za Młodego też, wyszło całkiem naturalnie bo powiedziałem że skoro Ksiądz dziś przy śniadaniu się modlił to czemu mamy być gorsi. Kolacja tego dnia smakowała wyjątkowo.

Dzień 5 Sandomierz - Klimontów 27 km 

Dość długi odcinek i trudny bo szlak miejscami zanika i musimy kluczyć, nie jest łatwo szczególnie dla Młodego. Za to widoki ładne cały dzień idziemy przez kwitnące sady. Pogoda nam sprzyja, prawie w całej Polsce załamanie pogody ale nie u nas.
Dziś dla odmiany cały czas rozmawiamy. Młody się przełamuje i mówi o sobie, swojej rodzinie, za co siedział. Kradł żeby przeżyć z biedy, skończył tylko z ledwością gimnazjum z internatem, zero perspektyw na jakąś prace. Choruje na astmę, w nocy słychać jak ciężko Mu złapać oddech, Jego sen jest niespokojny i przerywany. Czekałem na to pięć dni, nie pytając o nic, nie starając się oceniać.Jeśli będzie chciał sam opowie mi swoją historie. Wiem już że ma ciężko, mama nie pracuje, jest chora, tata zarabia jakieś grosze, jeden brat siedzi już piąty rok w zakładzie karnym, drugi się powiesił w wieku 18 lat.
Smutna historia, teraz dopiero wiem, zdaje sobie sprawę że kiedy w sobotę po powrocie z domu, mówił że jadł tylko kanapki to była prawda. Pali papierosy  jak każdy mój podopieczny ale dopiero teraz widzę jak bardzo oszczędza każdego papierosa, paczka musi starczyć na pięć dni. Dlatego jest inaczej niż zawsze, w czasie wędrówki omijamy sklepy, nie jemy drożdżówek i batoników. Wieczorem po dojściu pomimo zmęczenia, idziemy jeszcze do lasu nazbierać drewna na ognisko, będzie pieczona kiełbasa na kolację. Nocleg mamy fajny w dawnym klasztorze podominikańskim, gdzie znajduje się schronisko dla pielgrzymów.Jutro znowu zapowiada się długi dzień, pójdziemy ponad 38 km do Kotuszowa.















3 komentarze:

  1. Jacku, obaj jesteście niesamowici. Każdy w swojej sprawie. Przekaż Młodemu, że mocno wierzę w niego i modlę się za jego Nową Drogę. Pozdrawiam, Was, An.

    OdpowiedzUsuń