wtorek, 26 kwietnia 2016

Nowa Droga wyszliśmy

Dzień pierwszy  Zalew Zemborzycki - Niedrzwica Duża 15 km

Zaczęliśmy od Mszy św. Młody w rozmowie stwierdził że dawno nie był w kościele to może pójść. Usłyszeliśmy słowa z Ewangelii skierowane prawie jak do nas.
"Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie". A my przecież idziemy na
Nową Drogę i mamy się po drodze miłować. Miłość drugiego człowieka może uleczyć wszystkie rany. Przed nami wielka niewiadoma, jak to będzie, jak ułożą się
nasze stosunki i relacje w czasie drogi,jacy będą ludzie których spotkamy po drodze i czy okażą Młodemu swoją miłość.
Samą drogę zaczynamy tradycyjnie już u lubelskich dominikanów, gdzie dostajemy paszport pielgrzyma, muszle symbol pielgrzymi drogą św. Jakuba Apostoła oraz błogosławieństwo na drogę. Stojąc widzimy że uśmiecha się do nas piękna młoda kobieta z dzieciątkiem na ręku. Słyszymy od niej słowa Buen Camino czyli dobrej drogi, pozdrowienie pielgrzymów na szlaku św. Jakuba. Tak rzadko słyszane na polskich drogach,uśmiecham się na te słowa, ja już wiem że ta droga musi być dobra. I jest pomimo zachmurzonego nieba o dziwo nie pada. Idziemy wzdłuż zalewu zemborzyckiego a potem lasem do Niedrzwicy Dużej. Tylko 15 km a może aż 15, dla człowieka który ostatnie kilkanaście miesięcy siedział w zamkniętej celi to naprawdę dużo.

Tego dnia wspominamy Pawła Petera, który w sobotę zakończył swoje ziemskie
pielgrzymowanie, wielkiego pielgrzyma, osobę która mieliśmy  zaszczyt z Darwiną znać, a który zawsze dopingował moje pielgrzymowanie na Nowej Drodze i nie tylko. Nasza Msza została odprawiona w Jego intencji. Opowiadam Młodemu o Pawle i Jego pielgrzymkach a On słucha z zainteresowaniem.
 Na razie mało rozmawiamy a ja mówię więcej. Mój podopieczny na razie jest zamknięty w sobie ale mam zamiar nad tym popracować, nie spieszy się mamy na to 30 dni. Dziś mamy szczęście po drodze spotykamy bobra, kuropatwy,bażanty i 3 sarny, konie, bociana, uzbierałby się prawie cały zwierzyniec. Zapowiada się całkiem ciekawie.


W miarę szybko dochodzimy na nocleg w Niedrzwicy Dużej do Kasi. Dość nieśmiało waham się czy zapukać do drzwi, bo jesteśmy przed czasem. Kiedy drzwi otwierają się i już jesteśmy zaproszeni do środka przez miłą uśmiechniętą osobę to jest właśnie Kasia, która szybko przedstawia nam swoją rodzinę męża i trzy uśmiechnięte córki w wieku gimnazjalnym, trzeba przyznać że Kasia wygląda przy nich jak siostra a nie mama. Szybko dostajemy ciepły rosół przygotowany specjalnie dla
nas, bo cała rodzinka dopiero co wróciła z urodzin. Potem na stole pojawiają się jeszcze inne smakołyki.
Nie spodziewaliśmy się takiego przyjęcia, i takiej rodzinnej atmosfery, czujemy się tu jak w domu. A przecież nocleg był załatwiany w sobotę, i było mówione że idzie człowiek który dopiero co wyszedł na zwolnienie warunkowe. Nie każdy z nas byłby zdolny do takiego gestu, zawsze jest jakaś wymówka, a to dzieci które mogą się zgorszyć a to brak czasu a to brak łóżka, a to zwykły strach, zabije nas i okradnie. Swobodnie siedzimy przy stole i rozmawiamy prawie do 22 drugiej, nawet Młody na początku bardzo milczący zaczyna rozmawiać. Pojawia się jeszcze bliska rodzina która przyszła w odwiedziny, my nie chcemy przeszkadzać i cichutko się wycofać. Ale nie, nie,
mamy się nie bać i zostać. Jak mało potrzeba żeby zasiać ziarno miłości. Młody pierwszy raz od bardzo długiego czasu widzi uśmiechniętą i kochającą się rodzinę.
Pierwsza lekcja że może być inaczej, że oprócz tego świata złego w którym przyszło Mu żyć i dorastać, może być zupełnie inny dobry świat. Widzę na
Jego twarzy pojawiający się uśmiech. Rano czeka na nas pyszne śniadanie, jajecznica i własnoręcznie pieczony chleb, dostajemy też bułki na drogę.








4 komentarze:

  1. Niech Was św. Jakub wspomaga, strzeże i prowadzi. Buen Camino Jacku.
    Pozdrawiam. Piotr z Zabrza (GKPC)

    OdpowiedzUsuń
  2. wzruszyłam się.... Wierzę że Wam Obu się uda! Buen Camino!

    OdpowiedzUsuń