środa, 11 maja 2016

Nowa Droga na Górnym Śląsku

dzień 15 Piekary Śląskie - Zbrosławice

Rano śniadanie dostajemy z opóźnieniem ale szybko jemy i wychodzimy planowo o 8 rano, wyspani i wypoczęci.
Jeszcze wczoraj byłem podbić nasze paszporty pielgrzyma w Piekarskim Centrum Pielgrzyma i miła niespodzianka, dostałem bardzo dokładny opis trasy przygotowany przez Górnośląski Klub Przyjaciół Camino. Fajnie to zrobili a potem jak się  okazało w trasie jeszcze lepiej oznakowali w terenie. Dla mnie osobiście, a już nie jedno Camino w Polsce przeszedłem ten odcinek jest najlepiej oznakowanym  w Polsce i inne kluby Camino i ludzie którzy znakują szlaki powinni brać przykład z pracy Górnośląskiego Klubu. Fajnie że muszle i znaki są zawieszone wysoko tak że nikt nie da rady ich zniszczyć, dzięki temu są też widoczne z daleka. Tak samo jest przy wszelkich krzyżówkach i skrętach, jest oznakowanie przed skrętem i potwierdzające po skręcie , tak że pielgrzym nie musi się zastanawiać czy dobrze poszedł. Poza tym na trasie czeka kilka sklepów gdzie można podbić paszporty. Pomimo tego że to trudny teren bo Górny Śląsk idziemy z dala od ruchu samochodowego, czasem przez las , czasem przez rezerwat. Młodemu ten odcinek też się dziś podoba, szczególnie gdy przechodzimy przez rezerwat przyrody. Już samo wyjście jest spektakularne z daleka możemy oglądać panoramę Piekar Śląskich.

Po drodze czekała nas niespodzianka. Po 5 km dochodzimy do Radzionkowa.
W Cukiernio Piekarni Bączkowicz podbiliśmy w paszportach pielgrzyma pieczątki i zostaliśmy poczęstowani pysznymi wypiekami oraz kawą i herbatą. Kiedy chcieliśmy zapłacić okazało się że to poczęstunek dla pielgrzymów. Wiadomo tak się wita pielgrzymów na Górnym Śląsku. Wszystko to dzięki Górnośląski Klub Przyjaciół Camino a przede wszystkim właścicielom i pracownikom rodzinnej cukierni w która działa nieprzerwanie od 105 lat Polecamy wszystkim tą cukiernie, warto promować dobre inicjatywy. bo dobro którym nas dzielą zawsze się zwraca. W cukierni jest możliwość wypicia kawy czy herbaty i zjedzenia czegoś słodkiego a wnętrza naprawdę zachwycają.

Potem ruszamy trochę przez Bytom i następnie przez rezerwat w lesie Segieckim. Czas i droga mijają dziś bardzo szybko.
Dochodzimy około 13 do Zbrosławic. Tutaj znowu trafią się nam perełka niewiele jest takich miejsc w Polsce gdzie na paszport pielgrzyma czeka dwuosobowy pokój z łazienką i obiadek i wszystko dla dwóch osób kosztuje tylko 60 PLN. Miejsce jest cudowne restauracja w Starym Młynie przy stadninie koni.
Jemy pyszne placki ziemniaczane z gulaszem po węgiersku do tego duża karafka wody. Gdyby tak wszędzie było to na pewno ruch na Camino w Polsce byłby dużo większy, niestety takie miejsca należą do rzadkości. Dlatego pielgrzymowanie jak na razie jest dużo droższe w Polsce niż np. w Hiszpanii nie mówiąc o Portugalii.

Wieczorem kolejna niespodzianka przyjeżdżają do nas ludzie z Górnośląskiego Klubu Camino , pojawia się Piotr którego poznałem będąc całkiem niedawno na Parlamencie Jakubowym we Wrocławiu. Przyjechał nawet Michał Piec podróżnik młodego pokolenia z Piekar Śląskich.
Przychodzą też dwaj pielgrzymi z USA – Kurt (Austriak z Kaliforni) i Eddie (pod tym imieniem kryje się pochodzący ze Świdnicy Edward)  którzy wyruszyli z Medyki i idą Via Regia prawdopodobnie do Santiago. Sami jeszcze tego nie wiedzą.
Wieczór upływa nam na wielokulturowych rozmowach okazuje się że Ed amerykanin polskiego pochodzenia , ma kogoś w rodzinie kto był w poprawczaku, a teraz mówi że jest jeszcze gorzej.
Zostajemy też obdarowani prezentami dostajemy od Magdy caminowe skarpetki, przydadzą się jak najbardziej bo nasze powoli się już przecierają i różaniec w barwach camino. Młody w końcu ma różaniec ale nie umie odmawiać, zgadza się żebym został Jego nauczycielem w tej kwestii. Zobaczymy na ile starczy Mu zapału. Wieczorem zanosi się na burze , obserwujemy też piękny zachód słońca z naszego pokoju.

















1 komentarz:

  1. Cudowne wpisy, cudowna gościnność. Mężczyźni, inspirujecie do podróży.

    OdpowiedzUsuń