sobota, 14 maja 2016

Nowa Droga połowa za nami

dzień 16 Zbrosławice - Toszek 24 km

Rano wstaliśmy dość wcześnie bo około 6 a pół godziny później już byliśmy w drodze. Wieczorem był plan żeby pójść razem z Amerykanami , którzy mieli też iść do Toszka. Jednak byli niezbyt chętni i w końcu wyszliśmy wcześnie rano kiedy Oni jeszcze spali.
 Pogoda była bardzo dobra, trasa dobrze oznakowana więc szybko się szło.Dziś droga wiodła przeważnie polami. Młody nie mógł wyjść z zachwytu stwierdził że rolnictwo musi dobrze prosperować. W południe byliśmy już na miejscu w Toszku. Po ogarnięciu się poszliśmy coś zjeść do restauracji Złota Kaczka gdzie miało być menu del peregrino. Jak się okazało to obsługa nic nie wiedziała o tym. Trzeba było się  upomnieć żeby dzwonili do szefa. Trochę dziwne , skoro nawet na drzwiach mieli muszle camino. W końcu dostaliśmy  obiad za 15 pln ale był tylko jeden zestaw zupa, schabowy frytki i sałatka. Wszystko  dobre ale drugie danie w małej ilości i bez wody. W Starym Młynie do wyboru mieliśmy 3 zestawy i do tego karafka wody i porcje duże.

Następnie poszliśmy na zamek aby podbić paszporty pielgrzyma. Zdziwieni zobaczyliśmy tam Amerykanów. Mówili że mieli wywiad w tvp Katowice, teraz już wiadomo było czemu nie chcieli iśc z nami. Okazało się też ze trochę podjechali  i temu tak szybko są w Toszku. Młody  od razu też by chciał , to było działanie destrukcyjne. Lepiej żebyśmy nie spotykali takich pielgrzymów. Pogoda wieczorem dopisywała więc tradycyjnie w tym miejscu jak co roku był grill. Młody cały dzień tachał takiego przenośnego za 6 pln z biedronki.
 A potem to już się zaczęło robić nerwowo. Coraz bliżej końca Nowej Drogi. Młody już zaczyna się denerwować jak Mu się ułoży po powrocie czy będzie miał jakąś prace. Z tym że kończył tylko gimnazjum więc nie może liczyć na nie wiadomo co. W programie Nowa Droga założeni jest takie żeby podopiecznemu po powrcie zapewnić pracę. Może uda się też załatwić Mu kurs na prawko chciałby, problem jest taki że słabo czyta, za to ma dobrą pamieć wzrokową.

Powoli jesteśmy już zmęczeni sobą. To znaczy ja Młodym. Dalej robi wszystko to co ja i musi być tam gdzie ja. W dodatku zwykle śpimy w tym samym pokoju, więc jesteśmy ze sobą 24 na dobę co jest strasznie męczące. Ale opiekun narzekać nie może na nic nawet na bolące biodro czy otartego palca,  bo Młodego od razu to samo boli i jest problem. Czasem się zastanawiam że fajnie by było pójść na Nową Drogę jako podopieczny a moim opiekunem powinny być osoby które stworzyły ten program i go  koordynują, żeby  poczuły jak to jest.
Żeby choć raz mieli pojęcie jak ciężkie i męczące może być takie przejście a ja bym nie musiał się  wtedy o nic martwić czy dojdziemy czy nie zabraknie nam kasy, jak nas przyjmą na noclegu i czy Młody aby nie zrezygnuje.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz