poniedziałek, 18 lipca 2016

w stronę Kaliningradu

dzień 5 Rybaczij - Zielenogradsk 32,3 km

"Ty jesteś Bogiem działającym cuda objawiłeś ludom swą potęgę (Ps 77,15 )

W nocy odkrywamy jeszcze że mamy lokatorów , na podłodze chroniony gatunek pająka i pełno szczypawic. Więc trzeba się trochę przesunąć na środek.Rano budzimy się i od razu słyszymy śpiew ptaków.
Dziś to już prawie ostatnie chwile na Mierzei Kurońskiej. Trzeba wykorzystać jeszcze ten czas więc chwile idziemy plażą.Jakoś mniej wieje niż po litewskiej stronie, więc idzie się bardzo dobrze. Niepokoi nas tylko to że idziemy do Zielenogradu, dość znanego kurortu. Niedaleko stąd do Kaliningradu, którego mieszkańcy upodobali sobie tutejsze plaże.
Po drodze chcieliśmy kupić coś do zjedzenia ale niestety za bardzo nie było gdzie. Darwina była na mnie zła bo chciała się zatrzymać blisko w restauracji blisko plaży, ale nie było tam nikogo więc stwierdziłem że pewnie drogo i jedzenie niedobre. Potem już nic nie było. Tak więc szliśmy prawie cały dzień bez jedzenia, nie licząc kilku batoników zbożowych.
Do Zielongradu dotarliśmy około 18. Nie było tu żadnego kościoła katolickiego więc poszliśmy pod cerkiew. Tam trwało sobotnie nabożeństwo i potem spowiedź. A koło cerki drażnił nas zapach grilla z sąsiedniego domu. Dlatego postanowiliśmy pójść z plecakami zobaczyć na miejską promenadę i rozejrzeć się po mieście.
Wróciliśmy po 2 godzinach. Z niepokojem czekaliśmy na batiuszkę czyli prawosławnego księdza, było już późno i ciężko było by szukać gdzie indziej noclegu. W końcu wyszedł, zobaczył nas, uśmiechnął się i powiedział że jest prawosławnym księdzem. Zainteresowała Go nasza pielgrzymka, byliśmy zdziwienie Jego reakcją.
Gdy zapytaliśmy Go o nocleg , powiedział że parafia nie ma plebani i salek ale coś wymyśli. Kazał nam trochę czekać a potem zaprowadził nas do hotelu. Znowu nasze modlitwy do Aniołów Stróżów zostały wysłuchane. Dostaliśmy fajny pokój z klimatyzacją, a jedyną zapłatą miała być nasza modlitwa podczas  jutrzejszej drogi. Naprawdę byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni postawą Jego postawą.

dzień 6  Zielenogradsk - Kaliningrad 33,6 km

"Chwalę Cię Panie, całym sercem, opowiadam wszystkie cudowne Twe dzieła. Cieszyć się będę i radować Tobą, psalm będę śpiewać na cześć Twego imienia, o Najwyższy. (Ps 9,2-3).

Rano zjedliśmy w hotelu bardzo dobre śniadanie a potem poszliśmy jeszcze do cerkwi. Tam spotkaliśmy bardzo ładną kobietę z dzieckiem , która okazała się być żoną księdza. Tak to całkiem normalna sprawa, bo prawosławni księża mogą mieć żony i wcale ich posługa nie jest przez to gorsza.  Zawołała jeszcze swojego męża który nas pobłogosławił na drogę i dostał od nas naszą taukę, z której bardzo się ucieszył.

Tego dnia była niedziela. Dlatego chcieliśmy jak najszybciej dojść do Kaliningradu, do parafii św. Wojciecha gdzie pracują księża z Polski aby zdążyć na Mszę św.
Tempo mieliśmy więc bardzo szybkie. Gdzieś po drodze poczuliśmy zapach jedzenia, było już po 13, więc postanowiliśmy wstąpić do przydrożnego baru z którego tak pachniało. Okazało się że na obiad przyjeżdża tu rosyjska milicja. Młoda dziewczyna przyjęła nasze zamówienie, ja poprosiłem o zimne piwo ale dowiedziałem  się że w karcie nie ma piwa. Chyba ze względu na to ze stołują się tu milicjanci to nie ma żadnego alkoholu. Jedzenie okazało się bardzo dobre i niedrogie. Dziewczyna gdy dowiedziała się że idziemy pieszo, to bardzo chciała mieć z nami fotkę. Dlatego  zrobiła sobie z nami selfie swoją komórką. Dostała też od nas krzyżyk który od razu nałożyła sobie na szyję.
Po drodze minęliśmy jeszcze duży wojskowy cmentarz z drugiej wojny światowej , przy którym można było zobaczyć czołgi. A potem jeszcze był współczesny zamek w którym znajdował się hotel.

Do Kaliningradu udało się dotrzeć wcześniej niż planowaliśmy około godziny 18. Zostaliśmy bardzo mile przyjęci przez wikariusza księdza Daniela a potem przez proboszcza księdza Jerzego. Nakarmili nas i napoili, następnie udaliśmy się na Mszę św. po rosyjsku. Po zakończeniu mieliśmy jeszcze krótkie świadectwo naszej drogi dla zebranych parafian, którzy po wysłuchaniu bili nam brawo.














1 komentarz:

  1. ja tam nadal uważam że nie można dwóm panom służyć - a kobiety bywają zaborcze... bywają ? dobre sobie...

    natomiast sama drogo przepiękna.

    OdpowiedzUsuń