Dzień trzeci Urzędów - Annopol 24 km
Dziś dzień zapowiadał się całkiem fajnie i przyjemnie a jednak droga nauczyła mnie pokory bo skręciłem kostkę w nodze ale po kolei.
Wstaliśmy dość wcześnie rano, żona Pana Bogdana przygotowała nam pyszną jajecznice, pogoda też zapowiadała się całkiem dobrze.
Chciało się iść i ruszyliśmy w miarę szybko w drogę około godziny 7 rano
Młody dziś bardzo się otworzył przede mną, opowiedział historie swojego życia.
Już wiedziałem że pójdzie się nam bardzo dobrze. Widziałem Jego starania i zaangażowanie.
Do Annopola mieliśmy dojść na godzinę 13 , więc tempo marszu też było bardzo dobre.
Ostatnie 12 km to droga przez pola, czuć było w powietrzu wiosnę, widać że to miesiąc maj.
Niestety po kilku km skręciłem nogę w kostce, ból niesamowity, niepewność co dalej.
Byliśmy w szczerym polu z ciężkimi plecakami i niestety do najbliższej drogi musiałem jeszcze zrobić 4 km z mocno opuchnięta kostką i dużym obrzękiem.
Potem udało się złapać samochód na stopa który podwiózł nas niedaleko kościoła.
Od razu udałem się do przychodzi, Moje zdziwienie było dużo , brak kolejek do lekarza , który był bardzo miły. Ale niestety prawda okazała się bardzo gorzka nie mieli tu rentgena, tak w całym mieście tylko jedna przychodnia i bez rentgena.
Dostałem skierowanie na SOR (szpitalny oddział ratunkowy ) . Zawiózł mnie tam jak zwykle bardzo gościnny ksiądz proboszcz Krzysztof z Annopola u którego nocowaliśmy.
W szpitalu zrobili zdjęcie ale nogi nie oglądali, chcieli dać do gipsu stanęło na stabilizatorze.
Wędrówka została wstrzymana.
Droga tego dnia nauczyła mnie dużej pokory i szacunku. Wydawało by się że skoro mam za sobą 12 tyś km to nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć , nic podobnego Opatrzność Boska , życie i droga piszą całkiem inny scenariusz niż by nam się wydawało.
Młody na czas mojego powrotu do Lublina, stał się moim opiekunem , nasze rolę się odwróciły.
Bardzo dobrze radził sobie z całą tą sytuacją. Miałem w Nim bardzo duże oparcie.
Teraz się kuruje, i mam nadzieję że będzie dobrze bo 7 lipca lecimy z Darwiną do Ugandy i stamtąd pieszo 600 km przez Afrykę do Kibeho w Rwandzie , aby tam modlić się o pokój i pojednanie.
Afryka i Rwanda potrzebują tego, takie słowa powiedział do nas Rurangwa-Muzigura Révérien.
Ocalony z ludobójstwa Tutsi, przeżył i jest żywym świadectwem tamtych dni. Mocne słowa w ustach człowieka który stracił wiarę, i jest teraz poszukującym.
Proszę wszystkich o modlitwę żebym szybko stanął na nogi.
Na Nową Drogę wrócę na pewno ale jesienią.
Powodzenia w Afryce. Jak widać nad obu Droga postanowiła nieco wyhamować.
OdpowiedzUsuńWspółczuję!Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.Wszystko ma swą przyczynę i skutek.Przed Wami wyprawa życia!
OdpowiedzUsuń