Dzień czwarty Annopol Sandomierz 29 km
Dziś w końcu zaświeciło słońce.Dużą część trasy szliśmy wałami wiślanymi. W zakładach karnych słabo się dba o kondycje osoby skazanej. Niecałe 30 km a młody ledwo dochodzi, wszystko go boli i jest padnięty. Z drugiej strony to nawet dobrze bo nie ma już na nic siły, marzy tylko o łóżku i spaniu. Rano po wyjściu zaczynam modlitwe i tu niespodzianka mój podopieczny też się włącza swoimi słowami prosi o pokój. Tak zdecydował się i swoje km ofiaruje dla pielgrzymki Idzie Człowiek w intencji pokoju. Ostatnie 10 km przebiega jak co dzień, czyli wieczne pytanie daleko jeszcze i dlaczego te km tak wolno idą. Towarzyszy temu złość, przekleństwa i bezsilność. Dopiero wieczorem wychodzi że to tylko chwile słabości i to nie jest skierowane do mnie.
Opiekun jest na pierwszej lini ognia i musi zachować spokój. Wg mnie powinien trzymać się też trochę z boku i dyskretnie kontrolować sytuacje. Dlatego w czasie marszu nie poznać kto jaką role pełni ale to tylko pozory i złudzenie. Rozmawiamy o życiu jego dobrych i złych stronach o tym co nas boli. Czasem nagle chwila szczerości i dochodzi do zwierzeń, to ważne dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz